Uwiedź mnie.

Przychodzi taki moment w życiu każdego faceta, obojętnie czy samotnego czy w związku, że będąc w salonie prasowym kieruje się na z góry upatrzone pozycje, to odpowiednie słowo jak żadne inne, w wiadomym kierunku. I choćby nie wiem jak bardzo jego umysł był chory z perwersji to istnieje pewna dewiacja, pozdro Bożydar, która kładzie na łopatki każdą inną. Otóż zamiast jak prawdziwy mężczyzna zacząć od środka, dryfuje ów osobnik w stronę końca i wcale nie chodzi tu o zachodzenie od zakrystii, znaczy czytanie od końca.

Tego typu samiec zaczyna czytać kącik motoryzacyjny. Bowiem okazuje się, że Playboy to nie tylko golizna, a również zderzaki, znaczy się samochody. Samiec zaczyna chłoną zdjęcia, na których są potężne airbagi. Delikatnie muska fragmenty skóry i już wie, że kiedyś będzie jego. Że poczuje jej ciepło latem i zimno na początku stycznia. Po chwili jednak okazuje się, że ktoś jego ślicznotkę bezczelnie pominął w wyścigu o tytuł Samochodu Roku Playboya.

Odkrywszy ową straszną rzecz nabyłem drogą kupna wspomniany miesięcznik, oczywiście razem w przypadkowo zebranymi po drodze do kasy innymi czasopismami, i łącząc przyjemne z pożytecznym zacząłem badać, to również świetne słowo, sprawę.

Najlepszym roadsterem został Mercedes SL. R129 bym się zgodził, ale chodzi o nowy wytwór stuttgarckiego producenta. Poważnie? Ten, który wygląda jak samica sikiratki? Który jest równie opasły jak cała trylogia Tolkiena? Roadster ma być zwinny, chuligański i całkowicie pozbawiony rozsądku, czyli coś w stylu Mini Roadster.

Najlepszy SUV to nowy Range Rover. Tu trochę trafili, tyle że kulą w płot, bowiem nowy Land Rover to raczej prawdziwa terenówka, taka z benzyny i blachy.

Sportowym sedanem roku została, jak łatwo się domyślić, nowa M5. Tyle tylko, że jest zbyt skomplikowana i zbyt ciężka. No i ten sztuczny dźwięk silnika pochodzący z głośników. Ktoś chyba zapomniał o najnowszym wcieleniu szybkiego brytola w postaci XFR-S. Ma co prawda mniej koni, ale niczym nieskażony dźwięk i jest cholernie szybki.

Samochód elektryczny pominę, i tak jego nazwa niewiele wam powie, no i tego typu wynalazek dla prawdziwego playboya? To tak jakby ubierać się u Armaniego jednocześnie uszlachetniając strój dodatkami z C&A.

Najfajniejszym autem za rozsądną cenę zostały drifterskie trojaczki w postaci Toyota, Sciona i Subaru. I tu, wyjątkowo, nie mam zastrzeżeń.

Muscle car roku to Camaro. Halo, a Viper? Kładzie Chevroleta na resory w każdej dziedzinie. Jest jak Tony Montana przeciwko doktorowi Lubiczowi. To właśnie samochód od SRT to coś, co faceci z moherem na klacie lubią najbardziej.

Zwycięzcą tytułu wszechstronnego auta zostało Audi A4 Allroad. Z A4 jest taki problem, że kupując ją od razu mówisz światu, że nie było cię stać na A6, a to już nie wróży dobrze przy podrywie. O wiele lepszym wyborem byłby Range Rover Evoque. I mógłbyś w nim porozmawiać o Victorii Beckham.

Najbardziej rozsądne auto to Mazda 3 MPS. Cóż, biorąc pod uwagę cenę, a jest większa od Focusa ST i Golfa GTI, to towarzysz jej jedna przerażająca myśl, że nie kupiło się najlepszego samochodu w klasie, ani również drugiego. To tak jakby jeździć do Trzęsacza w lecie mimo, że w Genui jest o wiele lepsza pogoda.

Najlepszym egzotykiem został McLaren MP4-12C. Ja nawet trochę rozumiem, że kogoś może rajcować ten samochód, jest piekielnie szybki, tylko to tak jakby umawiać się z kserokopiarką. Jest zbyt bezpłciowy, techniczny. Jeśli ktoś gustuje bardziej w Asimo to droga wolna. Lepszym wyborem byłby Aston Martin w przebraniu od Zagato. Owszem nie jest doskonały, ale to czyni go odrobinę człowiekiem przez co jest nam bliższy, niemal jak przyjaciel.

A the best of the best to nowe Porsche 911. Cóż, ten samochód ma grono swoich zagorzałych, fanów, a biorąc pod uwagę wygląd samochodu są już chyba bardzo starzy. Tyle tylko, że każdy z nich myśli, że jest lepszy od tych w M3 i od razu jeździ jak Vettel. Z elektronicznym układem kierowniczym na pewno będzie to łatwiejsze.

Ja zaś, jeśli patrząc na ubiegłoroczne premiery, wybierając idealne auto dla playboya ma przed oczami BMW 6. Wygląda całkiem nieźle, ma mocne silniki, jest świetnie wykończone i ma to coś. Jak mawiał Woody Allen, że seks jest brudny tylko, gdy jest prawidłowo wykonany, a F12 jest wyjątkowo nieczyste. Zwłaszcza w sukience M.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *