Tag: suzuki

Szybka prosta – Suzuki Ignis.

Nadwozie: Jedyne co mogę miłego napisać o stylistyce to fakt, że jest „oryginalna”. Bryła ma dziwne i nieregularne kształty, czerpiąc pełnymi garściami z Wagona R+. Kartka papieru ma więcej stylistycznych dodatków, a całość, łącznie z niewielkimi felgami budzi uśmiech zażenowania. A jest jeszcze tył, ten wywołuje wymioty. Samochód, który jest równie wysoki, co szeroki jeszcze nigdy nie wyglądał dobrze. W… Read more →

Mierzenie się z legendą.

Istnieją samochody, które są kamieniami milowymi w historii motoryzacji, które stały się legendami, zarówno w czasie jak po ustaniu produkcji. Mamy choćby 911-tkę, która pomimo „błędów” konstrukcyjnych stała się nie tylko jednym z najlepszych samochodów, ale również dołączyła do do panteonu sportowych samochodów wszech czasów. Ale legendami są nie tylko szybkie samochody. Dla jednych będzie to klasyczna brytyjska taksówka, a… Read more →

Szybka prosta – Suzuki Vitara.

Nadwozie: Suzuki ma dziwną umiejętność rysowania samochodów, które po tygodniu od premiery wyglądają jakby pochodziły z epoki jurajskiej. Na dodatek aparycja jednoznacznie wskazuje na rodowód modelu, którego dodatki znaleziono chyba w chińskim katalogu tuningowym. Z końca zeszłego wieku. Wnętrze: Twarde fotele, na których siedzi się wysoko niczym na taborecie. Materiały wykończeniowe takie sobie, przynajmniej wydają się solidnie a ergonomia stoi… Read more →

By kupić Suzuki powinieneś być szczuplejszy od supermodelki i nie lubić samochodów.

Co prawda bliższe jest mi stwierdzenie dr House’a, że ludzkość jest przereklamowania, ale mimo to zdarza mi się rozmawiać z innymi homo sapiens. Te rozmowy nieodmiennie mnie zadziwiają. Nieistotna religia, filozofia, polityka, ochrona środowiska czy seks. Zdecydowanie bardziej intryguje mnie samochód, którym docierają na miejsce spotkania. Może jestem osobą z tytułu płyty Ani Dąbrowskiej, naiwnym marzycielem, ale lubię wierzyć, że… Read more →

Ludzkość wkrótce będzie zgubiona.

Nie jestem wybitnym ekonomistą ani specjalistą od prokreacji, jeśli już to od prokrastynacji, ale nawet ja wiem, że rządowy pomysł z fundowaniem wielodzietnym rodzinom co miesiąc pewnej kwoty nie przyniesie lawiny osesków na porodówkach. Powód jest prosty, aczkolwiek trudno dostrzegalny na pierwszy rzut oka. Wszystkiemu winni są młodzi mężczyźni i wcale nie chodzi tu o wieczorne zabawy samemu pod kołdrą.… Read more →

Gdybym był tak samo męski jak Bogusław Linda jeździł bym Suzuki, nie Renault.

Lubię duże samochody. Nim ktoś z czytelników zacznie zarzucać mi rekompensowanie własnego ego dodam, że nie chodzi mi o amerykańskie ciężarówki. Bo czy takie na przykład Mondeo czy C5 to duże samochody? W moim mniemaniu bynajmniej. Miejskie samochody słabo sprawdzają się na autostradzie, ale te z segmentu D są niezłe między ciasnymi uliczkami. Argumenty, że mają większy promień skrętu albo… Read more →

Dobra i bez gadania.

Chyba możemy już pogratulować specjalistom od marketingu odpowiedzialnym za stworzenie suvów. Nadwozie przeciętnego hatchbacka podniesione nieco wyżej bez zaprzątania sobie głowy napędem na cztery koła stało się hitem sprzedażowym, a każdy szanujący się producent ma w swojej ofercie przynajmniej jeden model. W końcu podobno łączy w sobie cechy samochodu luksusowego i terenowego. Czyli jak G Klasa? Niezupełnie. Rozszyfrowując skrót suv nie trudno dość do wniosku, że ktoś nas zrobił w balona. Ma to być bowiem sportowy i użyteczny pojazd. Ferrari FF nadawałoby się idealnie, jest szybkie i ma całkiem spory bagażnik.

Jednak koncepcja upośledzonego samochodu terenowego wygrała. I tak, uwielbiam samochody, które nie są zbyt przydatne, ale mają w sobie coś specjalnego. Mogą nie mieć bagażnika, dachu, ale wystarczy, że są, że istnieją, rozświetlając swoją bytnością motoryzacyjny grajdół.  Jednak koncepcji suva nie jestem w stanie pojąć.

Większość z nich nie jest ani specjalnie luksusowa, urodziwa i ich jedynym atutem jest większa odporność na krawężniki. Wiem, że nasze drogi nie są zbyt gładkie, ale kiedy ostatni raz myśleliście, że trzeba było kupić RAV4 zamiast Avensisa? No właśnie.

Ich dzielność w terenie jest jak kompetencje Antoniego Macierewicza w komisji śledczej, po prostu się do tego nie nadają. Parking, słoneczny bulwar to ich naturalne środowisko. Ale co jeśli chcecie dobrych właściwości terenowych, niezłego prowadzenia i niewygórowanej ceny, a koniecznie chcecie suva? Wtedy przyglądacie się uważniej Suzuki Grand Vitara.

Druga generacja tego modelu jest na rynku już dobrych siedem lat i doczekała się kilku liftingów. Jest kanciasta i starym stylu, ale mimo to nie zestarzała się za bardzo. Niektóre nowsze, bardziej obłe samochody wydają się znaczniej posunięte w czasie. Stylistyka może się podobać, a swoją masywnością budzi poczucie bezpieczeństwa. I to chyba już nieliczny przedstawiciel gatunku, który na tylnej, odchylanej, klapie ma zamontowane koło zapasowe. Terenówka pełną gębą. I nie będzie wyglądała jak tani pastisz z kangurem z przodu.

Wsiadając do wnętrza przenosimy się w czasie. Nazwijmy je szczerym. Jest wykonane solidnie z nienajgorszych materiałów, ale czuć wiekowość konstrukcji. Kierownica jest regulowana tylko w jednej płaszczyźnie, a fani wszelkiego rodzaju gadżetów i pstryczków będą zawiedzeni. Charakterem Grand Vitarze bliżej do terenówek czy pickupów niż luksusowych wielozadaniowych krążowników.

Świadczy o tym również budowa samochodu. To połączenie samonośnego nadwozia z konstrukcją ramową. Cierpi na tym masa własna i prowadzenie na asfalcie. Za to niewątpliwym plusem jest stały napęd na cztery koła. Nie jakieś tam dołączane elektronicznie zabawki. Jest reduktor i możliwość blokowania dyferencjału. Nie spodziewajcie się zaraz dzielności Defendera, ale możliwość lawirowania między suvami w warunkach zimowych i widok miny ich kierowców jest praktycznie bezcenny.

Aktualnie w Polsce dostępny jest jeden silnik. Wysokoopodatkowane 2,4.Ma jedyne sto siedemdziesiąt koni mocy, trochę ponad dwieście dwadzieścia Nm i zapewnia dość przeciętne osiągi solidnie zapijając benzyną. Jest dosyć szorstki w charakterze, a w połączenie z nieco ciężko chodzącą skrzynią biegów i drżącym lewarkiem do zmian przełożeń przypomina stare Pajero, ale jeśli nie będziecie jeździć zbyt szybko odwdzięczy się pewnością prowadzenia niemal na każdej nawierzchni. Mimo dość miękkiego zawieszenie i wysokiego profilu opon nie podpiera się lusterkami na zakrętach.

Cenowo nie wyróżnia się wśród konkurentów. Nie bierzcie tylko automatu. Warto za to zainwestować w skórę i zestaw multimedialny. W kasie przyjdzie wam zapłacić sto dwadzieścia tysięcy, co biorąc pod uwagę brak wielu elektronicznych gadżetów wydaje się kwotą wygórowaną, ale ściganie się z Land Cruiserem skutecznie poprawi wam humor. Suzuki jest bardziej topornw niż reszta suvów, ba to ostatnia przedstawicielka gatunku, ale bez obaw dojedziecie na działkę na Mazurach i pod wyciąg w Zakopanem.

Patrząc na odchodzącą powoli na emeryturę Grand Vitarę ogarnia mnie pewna nostalgia. To szczery i użytkowy samochód. Nie udaje szybkiego eleganta z luksusowym wnętrzem. Nie zawiedzie, a dowiezie nawet tam, gdzie dają radę tylko terenówki, którą w gruncie rzeczy sama jest. A że ma wady? Cóż każdy je ma, ale to właśnie jest w niej piękne.