Szybka prosta – SsangYong Musso Grand.

Nadwozie: Z jednej strony po tego typu samochodzie nie można oczekiwać cudów stylistycznych, a z drugiej Musso Gran nie wygląda źle, szczególnie w wersji Wild z potężną atrapą chłodnicy. Na dodatek daleko mu do ubogiego krewnego czy aparycji taniego samochodu z Korei. Co prawda wygląd od razu zdradza region pochodzenia, ale nie jest to w żadnym przypadku wada. Uwaga przy parkowaniu, mierzy prawie pięć i pół metra długości, z czego kilkadziesiąt centymetrów przypada na tylny zwis. Niezbędną pomocą może okazać się system kamer 360. Paka zdaje się być największa spośród modeli oferowanych na rynku i można ją zamykać i otwierać przy użyciu centralnego zamka.

Wnętrze: Również jeśli chodzi o stylistykę deski rozdzielczej nie ma się, czego wstydzić. Wyposażenie jest dokładnie takie jak przystało na nowoczesny samochód, a materiały wykończeniowe mimo że nie rozpieszczają, nie są twarde i ostre niczym pumeks. Mimo długości kabina zapewnia tylko przyzwoitą ilość miejsca dla pasażerów z tyłu. Miłym udogodnieniem jest funkcjonalność, przyciski są fizyczne i zlokalizowano je w miejscach, w których spodziewacie się, że będą. Zamontowany system sterujący ekranem działa płynnie, co nie jest aż tak oczywiste jak choćby w przypadku Renault.

Silnik: Niczym DeLorean serwuje powrót do przeszłości, nieco ponad dwulitrowy diesel oferuje lekko ponad dwieście koni mechanicznych i dość powolną sześciobiegową skrzynię biegów. W porównaniu z nowoczesnymi samochodami zapewnia przeciętne parametry, również akustyczne. Mistrzem prostej ani przyspieszenia nie jest, a prędkości autostradowe do zło konieczne. Odwdzięcza się za to niskim spalaniem.

Podwozie: Z pewnością nie jest tym, do czego przywyczaiły nas SUV-y. Dość miękkie wielowahaczowe zawieszenie, ponad dwie tony żywej masy i wysoko położony środek ciężkości sprawiają, że ciasne winkle to nie jego ulubione rewiry. Jeśli ktoś jest w stanie to zaakceptować, a przecież nie każdy potrzebuje cięcia zakrętów, otrzyma całkiem przyjaznego kompana codziennych podróży. Mocno przeciętny układ kierowniczy to w tym przypadku komplement. W zależności od wersji sam napęd na tył lub możliwość odłączenia przedniej osi pozwala na harce na śniegu, które są w stanie zawstydzić posiadaczy E36.

Werdykt: Wyposażenie jest bogate, nie tylko jak na pickupa, a dzięki konstrukcji w terenie poradzi sobie lepiej niż niejeden poważny zawodnik. Obecnie spoglądanie na cennik to pomieszanie fikcji i strachu, ale ten kawał wielozadaniowego i kompletnego samochodu w wersji Wild kosztuje mniej niż dwieście tysięcy złotych. Jeśli wiec macie możliwość odliczenia VAT-u i zaakceptujecie nieco mniejszy niż zazwyczaj uciąg, trudno o lepszą opcję. Niestety o ile Amarok jest wyraźnie droższy, o tyle Hilux i Ranger kosztują dość podobnie. Jeśli jednak wybierzecie SsangYonga w pełni zrozumiem wasz wybór.

***


zły – *, słaby – **, dobry – ***, bardzo dobry – ****, wybitny – *****

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *