Luksusowa salonka versus fabryka endorfin.

Życie pisze podobno najlepsze scenariusze, jak choćby sezon 1983 w WRC zekranizowany w filmie „Wyścig o chwalę” ukazujący walkę o tytuł mistrzowski konstruktorów pomiędzy Audi a Lancią. Niestety żaden z tych dwóch producentów nie uczestniczy już w rajdach, a sama dyscyplina zdaje się być tylko niewyraźnie majaczącym cieniem samej siebie. O ile niemiecka firma radzi sobie świetnie na rynku samochodów osobowych, o tyle Lancia co jakiś czas wieszczy przywrócenie do życia modeli z emblematem „HF”, kończąc na prezentacji w Power Poincie.

Podobnie jest w nieco z dogorywającym rynkiem gorących hatchbacków. Wielu producentów postanowiło nie kontynuować często chwalebnej i utytułowanej linii na rzecz czegoś z silnikiem elektrycznym. Zatem nie zobaczymy już Focusa RS, Lancera Evolution czy WRX-a.

Póki co fan tego segmentu ma jeszcze w czym wybierać, aczkolwiek wspomniany wyżej film natchnął mnie do pewnego porównania. Pod salonem Audi znajdziecie zarówno S3 jak i RS3, ale Włosi od dawna odpuścili sobie rynek. Honoru Śródziemnomorza mogłaby bronić świetnie radząca sobie Cupra, ale to w runcie rzeczy niemiecka technologia ukryta pod innym nadwoziem. Wybór zatem padł na Francję, gdyż to ostatnia chwila na zakup Mégane RS w wersji Ultime. 

Niegdyś to porównanie z góry byłoby skazane na porażkę, Audi było wyraźnie droższe niż Renault, więc francuski kompakt wygrałby w cuglach. Niestety producent z Boulogne-Billancourt swojemu idącemu na emeryturę modelowi przypiął cenę niemal identyczną, jaką ma nowe S3. Zapowiada się trudny bój.

Mimo że rynkową premierę obu modeli dzielą cztery lata na niekorzyść Mégane, Renault wygląda na świeższe. Być może zachowawczy język designu Audi zapewni długowieczność i cechuje się większą spójnością, to na tle francuskiego kompaktu wygląda dość nudnie, zwłaszcza jeśli chodzi o tylną część nadwozia. Reszta stylistki w modelach z dieslem pod maską jest tak „na wyrost”, że praktycznie nie sposób odróżnić je od pełnokrwistych model „S”. 

Renault z kolei wstrzyknęło w zderzaki oraz nadkola sporą ilość botoksu – jeszcze większą niż w zwykłym RS-ie, przez co widać, że na ulicy mamy do czynienia z czymś znacznie bardziej poważnym. Francuzi także nie byli zbyt pruderyjni w kwestii doboru lakieru czy montażu centralnej końcówki układu wydechowego, który okala pseudo karbonowy dyfuzor. Suma summarum Mégane to znacznie przyjemniejszy samochód do patrzenia i o wiele bardziej wyjątkowy. 

W teorii wnętrze Audi jest lepsze. Materiały wykończeniowe są wyższej jakości, multimedia nowocześniejsze a lista opcji dodatkowych łącznie z personalizacją, pozwolą na pełne zaspokojenie żądzy indywidualizmu przyszłego nabywcy. Poza tym kabina S3 to zwyczajnie przyjemniejsze miejsce do przebywania na codzień. Jednak poza kilkoma znaczkami i sportowymi fotelami, ciężko je odróżnić od zwykłego A3, a deska rozdzielcza wizualnie jest równie pasjonująco co (…). 

W Renault nadano znacznie więcej indywidualnych cech charakterystycznych dla modelu RS. Plusem są także fizycznie przyciski upraszczające obsługę, jednak szybkość działania systemu w Audi to zupełnie inna liga. Podobnie jak sposób wykończenia czy dobór materiałów. Pojemności bagażników są wyłącznie wystarczające, a obie kabiny zdają się być relatywnie zbyt ciasne dla kompletu pasażerów. Jednakże ta w Renault zapewnia większe poczucie wyjątkowości, obcowania z czymś specjalnym. Kubełkowe fotele zapewniają wyśmienite trzymanie boczne, manualna skrzynia biegów pozwala na pełną kontrolę, a relikt przeszłości w postaci zwykłej dźwigni hamulca ręcznego umożliwia podcinanie tylnej osi w zakręcie czy zwyczajnie chuligańskie harce na pustym parkingu. 

Na papierze oba samochody nieznacznie się różnią, moment obrotowy nieco mniejszy w Audi, pojemność i moc niewiele mniejsze w Renault. Mégane potrafi osiągnąć wyższą prędkość maksymalną, z kolei S3 jest sekundę szybsze w spricie do setki. Różnią się sposobem w jaki to robią.

Mimo lepszych osiągów niemiecki kompakt jest bardziej stonowany, silnik swoim przytłumionym dźwiękiem zwiastuje znacznie słabsze wartości. Kolejna iteracja doskonałej skrzyni dwusprzęgłowej powoduje, że nie warto zaprzątać sobie głowy zmianą przełożeń. Niestety w poprzedniku była szybsza, głównie za prawą mniejszej ilości ekologicznych ustawień.

Moment obrotowy wciska w fotel, a dołączany napęd na cztery koła zapewnia nie tylko trakcję na każdej nawierzchni, ale w trybie dritu pozwala na zarzucanie tylną osią. Mnogość elektronicznych asystentów pomaga uzyskać ponadprzeciętną wydajność, a przy tym nie nadają wrażenia sztuczności. Adaptacyjne zawieszenie zapewnia wysoki komfort, aczkolwiek powoduje także dość spore wychyły nadwozia w zakręcie. Jak przystało na Audi, S3 prowadzi się neutralnie i nienagannie, przez co nieco zbyt sterylnie i nudno. Sprawia bardziej wrażenie nieco szybszego A3 niż pełnoprawnej „eski”.

W czasie, gdy S3 łączy osiągi na prostej z luksusem, Mégane RS pozwala wprowadzić w życie maksymę Colina McRae, że „zakręty są dla szybkich kierowców”. Silnik z łatwością wkręca się na obroty, oferując sporo „dołu”. Manualna skrzynia o sześciu przełożeniach jest miłym akcentem, ale Renault nigdy nie słynęło z doskonałej precyzji znanej z Hondy. Dźwięki generowane przez jednostkę napędową są głośne i donośne, a przy tym wzbogacone o liczne strzały z wydechu, co czasem może odrobinę męczyć, szczególnie w mieście.

Sztywne zawieszenie na równej drodze pozwala na przenoszenie wprost niewiarygodnych prędkości w zakręcie, w czym z pewnością mają swój udział niemal wyczynowe opony. Czystość wrażeń przypomina krwisty stek. Poza relatywnie lekko działającym układem kierowniczym, Renault każdą śrubką sączy informacje wprost od kierowcy. Nawet wymagająca przyzwyczajenia tylna skrętna oś z czasem zaczyna nabierać sensu, a zaufanie jej pozwala wnieść wrażenia i prędkości na jeszcze wyższy poziom. W doświadczonych rękach Mégane RS jest diabelnie szybką, precyzyjną i satysfakcjonującą bronią, która wprost proporcjonalnie do szybkości angażuje kierowcę, powodując uśmiech na jego twarzy. Przy tym da się z nim obcować na codzień. Jest nieco za twarde na drogi klasy B, ale to pozwoli wam na wyszukiwanie dłuższych objazdów, przez co spędzicie za kierownicą więcej czasu.

Końcowy werdykt? Cóż, mógłby być tylko jeden, z kilku powodów. W momencie publikacji tego tekstu, Mégane było już niedostępne do kupienia. Poza tym jego cena była na tyle zaporowa, że dobiła do poziomu Audi S3, które obiektywnie jest lepszym samochodem. Bardziej wydajnym, komfortowym, przystępnym i wszechstronnym. Jego napęd mimo że nie jest prawdziwym Quattro nieraz wyciągnie was z opresji albo pozwoli wygrać sprint spod świateł z czymś mocniejszym. Naprawdę trzeba być dużym antyfanem marki aby nie złożyć podpisu pod jego zamówieniem a i w tym przypadku zwykła antypatia może być łatwym do obalenia powodem.

Sęk w tym, że przy wyborze takich samochodów do głosu dochodzi serce, a ono wybiera Mégane RS. Nie tylko dlatego, że to przedstawiciel wymarłego w zasadzie gatunku bezkompromisowych gorących hatchbacków, które angażują i wymagają umiejętności by jeździć szybko, a nie robią wszystkiego za sprawą zaawansowanej elektroniki. Audi jest lepsze w codziennej jeździe, ale Renault sprawi, że każda będzie niezapomniana. Mimo, że między wersją Trophy a limitowaną Ultime nie uświadczycie zbyt wielu zmian uzasadniających wyższą kwotę zakupu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *