Bajka z tłoka i korbowodu. O dziennikarzy, który za dużo oglądał „Rocky’ego”.

Dzień dobry, witajcie. Wróciliśmy. A przynajmniej ja. Jak już pewnie wiecie nazywam się Jeremy Clarkson i dla potrzeb tej gazety będę pisał o samochodach. Wiem, że to nie jest żadna nobilitacja, ale kolejny raz uderzyłem w twarz kogoś z ekipy i naprawdę mam już dość zarówno Jamesa Maya jak i Richarda Hammonda. Tym sposobem wylądowałem w polskim wydaniu szanowanego periodyku „Fakt”. Pięknie.

Ale przejdźmy do rzeczy. Spośród wielu motoryzacyjnych wydarzeń na szczególną uwagę zasługuje kolejna generacja Porsche 911, a oto notatka prasowa z premiery. Jak się pewnie domyślacie generacja oznaczona jako 992 wygląda dokładnie tak samo jak jej poprzedniczki. Richard Hammond będzie zadowolony. Jednak jeśli spojrzymy pod maskę zobaczymy, że technicznie bardzo się zmieniła, nie wyewoluowała ale postawiła całkiem nowe fundamenty.

Dzięki kryzysowi na Bliskim Wschodzie, na terenie niegdyś należącym do Ukrainy, wyczerpywaniu roponośnych złóż oraz Greenpeace, obecnie pokolenie faktycznie będzie mogło zajrzeć pod maskę w poszukiwaniu silnika. Otóż Porsche doszło do wniosku, że przez całe lata trzymało projekt 911 w lustrzanym odbiciu, przód był tyłem i tak dalej. Zatem jednostka napędowa jest przed kabiną pasażerską. Nie spowodowało to jednak podniesienia linii maski, jak w czymś co pamiętamy jako Mustanga. 992 Turbo teraz poza mocarną turbosprężarką wielkości przyrodzenia chrząszcza ma dwucylindrowego boxera o pojemności 992 cm3, jego wolnossący wariant znajdziecie w Golfie. I Octavii. Również A3 go ma. Podobnie jak Leon. I wiele innych samochodów koncernu. Mocy być może nie ma zbyt dużo, ale 92 konie to tylko raptem dziesięć mniej niż ma mieć zapowiadany na przyszły rok następna Bugatti Chiron. Moment obrotowy jest poprowadzony wyjątkowo nisko, ale to akurat zaleta, dzisiaj nie ma się już gdzie ani po co rozpędzać.

Poza tym nareszcie pozbyto się dwusprzęgłowej skrzyni biegów z idiotycznymi łopatkami za kierownicą. Nie oznacza to jednak, że teraz będziecie mogli zmieniać je do woli. Do dyspozycji są dwa przełożenia, jedno do przodu a drugie do tyłu.

Jednak dzięki cenie wynoszącej 120 milionów złotych, jeszcze żaden z planowanych egzemplarzy nie znalazł nabywców. To rozgniewało i zasmuciło tęgie głowy w Stuttgarcie. Dlatego też niemal od razu po premierze zapowiedzieli kolejną generację, 994. Młodszym przypominam, że 993 było produkowane w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.

Wracając do tematu, Porsche uznało, że nie ma sensu kolejny raz zmniejszać jednostki napędowej ani przesuwać jej za przedni zderzak jak robi to Audi. Kolejnym zaskoczeniem jest cena, tylko 99 milionów złotych. Powodem tej promocji jest fakt, że kolejna generacja będzie rowerem. Nie brytyjskim producentem robiącym świetne samochody, ale dwukołowym pojazdem na pedały, napędzanym przed wasze dwie turbiny, to znaczy nogi. I jednego jelenia (przypis autora). Zanim jednak podniesiecie lament i uznacie, że Porsche chce was naciągnąć pomyślcie o słowach ich specjalisty od marketingu, to znaczy do spraw kontaktu z klientami. Otóż Herr Kohlendioxid uważa, że obecni właściciele samochód tej marki nie muszą epatować bogactwem ani czegokolwiek udowadniać postronnym. To zahartowani ludzie sukcesu, którym nie straszne są niewygody ani brak dachu. Są przykładnymi obywatelami, zjadającymi owsiankę rano. Nie chcą truć planety, nigdy się nie spieszą, a co za tym idzie nie przekraczając dozwolonej prędkości, 9 km/h. Posłusznie i bez szemrania zostawiają swoje samochody w strefach parkowania na przedmieściach by dojechać koleją do centrum, gdzie pracują. A teraz za sprawą nowej, genialnej i zarazem innowacyjnej generacji uznanego Porsche 911 będą nieśli kaganek mądrości i wyższości techniki (ten fragment chyba skubnęli z jakiejś kartki z Audi, przypis autora) ponad niebezpiecznymi maniakami przekraczającymi dozwoloną prędkość i wjeżdżającym do miast. Dalej kontynuuje twierdząc, że przedstawiają światu filozofię dbania o planetę i społeczeństwo. Jednocześnie są świadomi bycia pionierem oraz tego, że Porsche kolejny raz jako pierwsza i jak na razie jedyna marka na świecie przenosi ludzką mentalność na kolejny, wyższy poziom. Tym samym oferują przykładnym klientom najlepsze 911 Turbo w całej historii. Być może kosztuje fortunę, ale mimo skromności ich przyszli właściciele uwielbiają to łechtające ich ego uczucie, posiadania najdroższego modelu w gamie.

To co jednak faktycznie wymyślili jest absolutnie zdumiewające i wprost niezwykłe. To nie tylko ogromny krok dla motoryzacji ale również dla całej ludzkości. W genialny sposób zatoczyli koło, w końcu rower był przed automobilami. Rok 2020 na zawsze zapisze się złotymi literami w nowej, wspaniałej historii motoryzacji.

I tą sensacją pora kończy. A teraz, czy jest tu ktoś, kogo mógłbym uderzyć w twarz? Mam już dość tej roboty i nie chcę jeździć na rowerze.

  2 comments for “Bajka z tłoka i korbowodu. O dziennikarzy, który za dużo oglądał „Rocky’ego”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *