Nadwozie: Prawdziwy renesans szwedzkiej marki. Bryła przypomina Mini Countryman ale chiński kapitał pozwolił tchnąć w Volvo nowe życie, dzięki czemu nawet nudne i praktyczne suvy wyglądają intrygująco. Można siedzieć i podziwiać zakrzywienia i designerskie smaczki.
Wnętrze: Rozczarowanie na tle nadwozia. W miarę ciekawa stylistyka, wsparta jednak materiałami nie najlepszej jakości. Dalej uważam, że ekran powinien być poziomo a nie pionowa. Relatywnie mała ilość miejsca jak na średniej wielkości suva.
Silnik: Bierzcie diesla póki jest oferowany, ale na pewno nie wybierajcie w jego miejsce trzycylindrowej benzyny, która jest głośna, okrutnie wibruje, brzmi jak kosiarka i zapewnia osiągi mierzalne tylko kalendarzem. Dlatego zamiast T3 weźcie T4, co prawda jest droższe o 25 tysięcy i pali niecały litr więcej ale zapewnia lepszy komfort, szczególnie akustyczny.
Podwozie: Mdły układ kierowniczy i dość miękkie zawieszenie, czyli odwieczny przepis na suva. Jeśli nie oczekujecie wrażeń za kierownicą XC40 urzecze was spokojem i pewnością prowadzenia. Chociaż ważący 1,7 tony kompaktowy suv potrafi być nerwowy i nie lubi szybkich zakrętów.
Werdykt: Jeśli XC60 to atrybut damskiej torebki to XC40 nadaje się bardziej na brelok lub puchaty pomponik do niej. Poza tym jest drogo, niemal 200 tysięcy z pełnym pakietem opcji, ale o dziwo i tak o kilkanaście mniej niż u niemieckiej konkurencji. Jeśli koniecznie chcecie mieć praktyczne Volvo dozbierajcie do V60. Jeśli bierzecie leasing różnica jest jeszcze mniejsza.
**
zły – *, słaby – **, dobry – ***, bardzo dobry – ****, wybitny – *****