Szybka prosta – Toyota RAV4.

Nadwozie: Wymiarami zbliżona do poprzedniczki ale brzydsza niż kiedykolwiek, zwłaszcza na tle udanej czwartej generacji. Szczególnie nie do twarzy jej w białym lakierze, dzięki któremu każda Toyota wygląda niemal jak bezduszny sprzęt gospodarstwa domowego.

Wnętrze: Materiały lepsze niż kiedykolwiek, bogate wyposażenie, jednak niewykraczające poza segment. Ilość miejsca akurat, fotele mogłoby być wygodniejsze i z lepszym trzymaniem.

Silnik: Trzy wersje do wyboru, dwie hybrydy i benzyna, która jest najwolniejsza z nich wszystkich. Wersje z napędem na cztery koła tylko z E-CVT, więc pozostaje manual i ośka. Słabsza aż o cztery konie mechaniczne hybryda zapewni dobre osiągi a spalanie jeszcze lepsze. Przy mocniejszym wdepnięciu układ napędowy robi się zbyt głośny. Czyżby wersja prawie idealna?

Podwozie: Mimo niemal idealnego rozkładu masy spora podsterowność, a na ciaśniejszych zakrętach „ravka” lubi unieść tylne koło. Dobrze trzyma się drogi ale preferuje spokojną jazdę. Zawieszenie miękkie, więc prowadzi się tylko trochę lepiej niż taczka z pijanym woźnicą. Kierowca „sugeruje” kierunek jazdy, a samochód mniej więcej wykonuje polecenie.

Werdykt: Solidny wóz, ale prowadzi się jak piracka łajba, która wypiła cały ładunek rumu. Na dodatek nie oferuje niczego wyjątkowego względem konkurentów a cena nie odbiega od średniej rynkowej i nie zbudza żadnych emocji. Musicie mieć coś z Japonii? Wybierzcie to samo od Lexusa, który jest znacznie ładniejszy i jeszcze lepiej wykonany. Nie musicie? Bierz Stelvio albo DS7. Tylko po co wam w ogóle suv?

**

zły – *, słaby – **, dobry – ***, bardzo dobry – ****, wybitny – *****

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *