Nadwozie: Po pierwsze nie mylcie go z Citroenem. Po drugie sylwetka jest drapieżna i mocna. Gdyby nie było Urusa tak mógłby wyglądać suv Lamborghini. Designerskich smaczków ma tyle, że można obdzielić tabun japońskich samochodów.
Wnętrze: Trochę gadżetów i sporo miejsca, w końcu to praktyczny suv. Świetne wnętrze, morze alcantary i jezioro skóry poprzeplatane w większości miękkimi plastikami. Gdyby nie znaczek można by środek pomylić z Bentleyem, który ma wstawki z Reventona.
Silnik: Dwulitrowy silnik wysokoprężny i ośmiobiegowy automat stanowią zgrany tandem, chociaż osiągi zapewniają średnie. Za to spalanie jak w C1. Brzmi niestety jak na diesla przystało, czyli nieciekawie. Benzyna kusi jeszcze bardziej, z uwagi na fakt takiej samej ceny i lepszych osiągów.
Podwozie: Jest twardo kiedy ma być twardo i miękko kiedy ma być miękko. Udany kompromis między wygodą a niezłymi właściwościami jezdnymi. Wygodny na trasy, w mieście trochę się męczy. Tylko napęd na przód, więc zapomnijcie o terenie. Z resztą z takim nadwoziem trzeba się pokazać na bulwarze, żeby sarny nie doznały szoku.
Werdykt: Jeśli musisz mieć suva a nie stać cię na Lamborghini ani Bentleya to idealny wybór. Pod warunkiem, że będziesz w nim tylko siedział albo na niego patrzył. Odpuście słabszego diesla i trzycylindrową benzynę ale wówczas robi się drogo, co sprawia, że DS7 Crossback to kosztowny element wyposażenia garażu ale metalowy królik ostatnio poszedł na znacznie więcej. W innym przypadku wybierz coś bardziej konwencjonalnego.
***
zły – *, słaby – **, dobry – ***, bardzo dobry – ****, wybitny – *****