Test dywaników gumowych Geyer&Hosaja.

Czas zbić kij w mrowisko. Wbrew wszelkim spekulacjom, nagabywaniom, dywagacjom i naukowym odkryciom istnieją tylko i wyłącznie dwie płcie. Jedna, ta piękniejsza i zarazem silniejsza w nocy jeśli chodzi o posiadanie kołdry, sprząta chętniej w czterech kątach. Ta druga, gorsza, żeby nie było piszący te słowa jest jej przedstawicielem, może mieć armagedon w domu, zaś jeśli chodzi o cztery kółka wszystko lśni, błyszczy i jest w nienagannym stanie. Dla męskiego homo sapiens czysty samochód to nie tyle styl życia co stan umysłu.

Samochód ma więcej kosmetyków niż jego właściciel. O ile mycie, sprzątanie i woskowanie nie stanowi problemu to wybór elementów służących do utrzymania czystości jest bardziej kłopotliwy. Temat dzisiejszego odcinka, dywaniki samochodowe.

Z pozoru wydaje się to kwestia na tyle banalna, że nie warto zaprzątać sobie nią głowy. Wielu wybiera proste dywaniki do auta z supermarketu. Jednak jeśli poświęcicie zakupowi odrobinę uwagi znajdziecie coś, co nie tylko posłuży lata, będzie dobrze wyglądało ale także sprawdzało się na co dzień.

Dywaniki samochodowe dzielimy na dwa typy, dywaniki materiałowe albo dywaniki gumowe. Te pierwsze lepiej sprawdzają się w cieplejszych porach roku, te drugie w chłodniejszych i zdecydowanie bardziej mokrych.

Dzisiaj, jako że pierwszy dzień jesieni mamy za sobą, skupimy się na dywanikach gumowych. Wydatek kilkudziesięciu złotych za kawałek gumy może wydawać się dla wielu zbyteczny. Jednak jeśli porównacie zwykłe gumy do dywaników firmy Geyer&Hosaja, które trafiły do testów odkryjecie szereg szczegółów, które odróżniają kiepski produkt od tego naprawdę przemyślanego i dobrej jakości.

Pierwsza rzecz to wybór dywanika dedykowanego do konkretnego samochodu. Chwila zabawy przy konfiguratorze i będziecie mieli pewność, że będą optymalnie dopasowane do kształtu płyty podłogowej. Dodatkowo jako że są laserowo wycięte będą korzystały z fabrycznych zaczepów, a trzeba pamiętać, że dobrze zamocowane dywaniki nie będą się ślizgały ani „latały”, a nie ma nic gorszego i bardziej niebezpiecznego niż przesuwające się dywaniki pod nogami kierowcy.

Druga ważna kwestia to struktura i budowa samego dywanika. Testowane dywaniki były wykonane z miękkiej i elastycznej gumy. Brzegi są na tyle wysokie by woda z nich się nie wylewała i na tyle niskie by nie sprawiały wrażenia koryta. Poszycie ma strukturę plastra miodu, dzięki czemu woda zatrzymuje się w rowkach a nawet na wilgotnej powierzchni noga nie obsuwa się, co dodatnie wpływa na bezpieczeństwo prowadzenia.

W przypadku materiału sztucznego jest jeszcze jedno ważne zagadnienie, to czy nie wydziela zapachu. Niskiej jakości guma kolokwialnie mówiąc śmierdzi a jeśli dodacie do tego wysoką temperaturę w okresie letnim w środku może być nie do wytrzymania. Dywaniki Geyer&Hosaja wyróżnia jednak atest PZH Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Guma z jakiej są wykonane jest własnej produkcji i niczym nie przypomina azjatyckich wyrobów. „To widać, słychać i czuć”.

Dla malkontentów dowodem uznania niech będzie fakt, że wielu producentów samochodów również droższych marek dodaje je do swoich modeli jako element wyposażenia dodatkowego. Świadczy to o szczególnej jakości produktu i klasie firmy. Poza tym kupując je wspieramy rodzimy przemysł, bowiem są produkowane w Polsce.

Kilka tysięcy kilometrów, różne warunki pogodowe i miesiąc obcowania z z tym produktem sprawił, że jeszcze bardziej doceniam walory dywaników Geyer&Hosaja. Są praktyczne, dobrze wykonane i estetyczne. Nadal wyglądają jak nowe i myślę, że posłużą jeszcze dobrych kilka lat. Świadczą o tym jedne z dywaników owej firmy, które dzielnie służą przez szesnaście lat w jednym z samochodów 99octabowej floty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *