Szybka prosta – Mini Countryman JCW.

Nadwozie: Przy okazji premiery trzeciej generacji modelu Mini porzuciło słodki wygląd miejskiej galanterii na rzecz aparycji klocków Cobi. I nie mam tu na myśli narzekania w stylu „porzucili okrągłe lampy, to już nie jest prawdziwe Mini”, tylko Coutryman jest zwyczajnie brzydki i zbyt duży, a sylwetka wizualnie jest zwyczajnie przyciężka. Akcesoryjne felgi o rozmiarze dwudziestu jeden cali to również przerost formy nad treścią. Plus za prawdziwe koncówki układu wydechowego i możliwości personalizacji.

Wnętrze: Na zwiększeniu gabarytów z pewnością skorzystają pasażerowie, gdyż nawet roślejsi znajdą wystarczającą przestrzeń na zajęcie wygodnej pozycji. Bagażnik jest więcej niż wystarczający, a jego pojemność można dodatkowo zwiększyć przesuwaną kanapą. Materiały wykończeniowe są dobrej jakości, spasowanie stoi na wysokim poziomie, a mnogość elektroniki zawstydza konkurencję. Niestety cierpi na tym ergonomia, gdyż w zasadzie pozbyto się fizycznych przycisków na rzecz ekranów i dotykowych powierzchni. Stylistyka jest dyskusyjna, podobnie jak ledowe oświetlenie, które wygląda odpustowo.

Silnik: Trzysta koni mechanicznych i czterysta niutonometrów więcej niż sprawnie napędzają samochód, jednakże z kompletem pasażerów i to bynajmniej nie otyłych, jego masa przekracza dwie tony. Niestety nie ma mocnej góry ani chociażby poprawnej ścieżki dźwiękowej, którą można by podziwiać. Skrzynia biegów i układ przeniesienia napędu, gdy już się namyślą, a czasem zajmuje im to nieznośną chwilę szczególnie przy redukcji i chęci dynamicznego przyspieszenia, są odpowiednio sprawne.

Podwozie: Układ kierowniczy jest precyzyjny, a zawieszenie przyjemnie twarde podczas dynamicznej jazdy i nieznośnie sztywne przy pokonywaniu nierówności. Brzmi jak idealny przepis na zwinnego crossovera dającego frajdę z jazdy. Niestety odczucia są w pełni cyfrowe a nie analogowe. Zawieszenie wydaje się nigdy nie uspokajać, a napęd na cztery koła jest tylko dodatkiem, w normalnej jeździe większość mocy przenoszona jest na przód. Dodatkowo waga sprawia, że na krętej drodze robi się nieco niezdarny. Poprzednik był niczym balerina, obecny generacja przypomina zawodnika MMA.

Werdykt: Są samochody, do których się wsiada i wszystko jest naturalne oraz intuicyjne. Countryman do nich nie należy. Pęd za zwiększeniem gabarytów sprawił, że nawet wariant JCW stał się pozbawiony smaku. Teoretycznie dwieście tysięcy złotych jak za pojemny samochód z takimi osiągami to dobra cena, ale znacznie lepiej pokusić się o Golfa R czy Leona VZ, są bardziej praktycznie i angażujące nie tylko w codziennej jeździe. Szczególnie, że w Mini w opcjach można dołożyć kilkadziesiąt dodatkowych tysięcy.

**


zły – *, słaby – **, dobry – ***, bardzo dobry – ****, wybitny – *****

Post navigation

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *