Tag: grand

Szybka prosta – SsangYong Musso Grand.

Nadwozie: Z jednej strony po tego typu samochodzie nie można oczekiwać cudów stylistycznych, a z drugiej Musso Gran nie wygląda źle, szczególnie w wersji Wild z potężną atrapą chłodnicy. Na dodatek daleko mu do ubogiego krewnego czy aparycji taniego samochodu z Korei. Co prawda wygląd od razu zdradza region pochodzenia, ale nie jest to w żadnym przypadku wada. Uwaga przy… Read more →

Szybka prosta – Opel Insignia Grand Sport.

Nadwozie: Nowa-stara Insignia po ostatniej operacji plastycznej nadal jest urodziwą limuzyną o dynamicznej oraz opływowej linii i nienagannej aparycji, nie pozbawionej pewnej dozy sportu. Aczkolwiek naciągnięcie zmarszczek sprawiło, że wygląda mniej okazale niż do tej pory, więc zdaje się, że w Rüsselheim komuś zamieniły się kartki. Na plus należy zaliczyć diodowe reflektory we wszystkich wersjach, w opcji są świetne IntelliLux… Read more →

Szybka prosta – Renault Grand Scenic.

Nadwozie: Mimo że reprezentuje segment, którego szczerze nienawidzę Grand Scenic wygląda atrakcyjnie, głównie za sprawą opływowej sylwetki w kształcie klina. Prawdę mówiąc na tle poprzedników i chyba wszystkich konkurentów jawi się jako atrakcyjny samochód, o wyjątkowo praktycznym i pojemnym wnętrzu, który nie wygląda jak przystanek autobusowy. Na dodatek optycznie wysoki prześwit oraz dwudziestocalowe felgi w standardzie upodabniają go do suva,… Read more →

Bądź jak żandarmeria wojskowa.

Zbliża się czas, który przez wielu jest jednocześnie uwielbiany i nienawidzony. Radość z kupowania prezentów razem z przepełnionymi centrami handlowymi albo latającymi paczkami Inpostu. Pyszne jedzenie połączone z obawą o przytycie. Radość razem ze zwiększoną liczbą samobójstw. Postanowienia noworoczne wespół z niewykorzystanymi karnetami na siłownię. Usilna praca kobiet przez kilkanaście dni by przed dwa odpoczywać. Okres przedświąteczny jest przepełniony absurdami… Read more →

Będzie, będzie zabawa.

Jeżeli przez minione święta udało wam się przytyć to mam dla was dobrą wiadomość. Najbliższe dni są najlepszym okresem w całym roku aby przedsięwziąć konkretne decyzje, które ostatecznie nie tylko nie będą miały wpływu na wasze życie, ale także nigdy ich nie dotrzymacie. Jak zawsze wejdziecie w Nowy Rok dzierżąc w dłoni świeżo wykupiony karnet na przybytek potu, łez, krwi,… Read more →

Dobra i bez gadania.

Chyba możemy już pogratulować specjalistom od marketingu odpowiedzialnym za stworzenie suvów. Nadwozie przeciętnego hatchbacka podniesione nieco wyżej bez zaprzątania sobie głowy napędem na cztery koła stało się hitem sprzedażowym, a każdy szanujący się producent ma w swojej ofercie przynajmniej jeden model. W końcu podobno łączy w sobie cechy samochodu luksusowego i terenowego. Czyli jak G Klasa? Niezupełnie. Rozszyfrowując skrót suv nie trudno dość do wniosku, że ktoś nas zrobił w balona. Ma to być bowiem sportowy i użyteczny pojazd. Ferrari FF nadawałoby się idealnie, jest szybkie i ma całkiem spory bagażnik.

Jednak koncepcja upośledzonego samochodu terenowego wygrała. I tak, uwielbiam samochody, które nie są zbyt przydatne, ale mają w sobie coś specjalnego. Mogą nie mieć bagażnika, dachu, ale wystarczy, że są, że istnieją, rozświetlając swoją bytnością motoryzacyjny grajdół.  Jednak koncepcji suva nie jestem w stanie pojąć.

Większość z nich nie jest ani specjalnie luksusowa, urodziwa i ich jedynym atutem jest większa odporność na krawężniki. Wiem, że nasze drogi nie są zbyt gładkie, ale kiedy ostatni raz myśleliście, że trzeba było kupić RAV4 zamiast Avensisa? No właśnie.

Ich dzielność w terenie jest jak kompetencje Antoniego Macierewicza w komisji śledczej, po prostu się do tego nie nadają. Parking, słoneczny bulwar to ich naturalne środowisko. Ale co jeśli chcecie dobrych właściwości terenowych, niezłego prowadzenia i niewygórowanej ceny, a koniecznie chcecie suva? Wtedy przyglądacie się uważniej Suzuki Grand Vitara.

Druga generacja tego modelu jest na rynku już dobrych siedem lat i doczekała się kilku liftingów. Jest kanciasta i starym stylu, ale mimo to nie zestarzała się za bardzo. Niektóre nowsze, bardziej obłe samochody wydają się znaczniej posunięte w czasie. Stylistyka może się podobać, a swoją masywnością budzi poczucie bezpieczeństwa. I to chyba już nieliczny przedstawiciel gatunku, który na tylnej, odchylanej, klapie ma zamontowane koło zapasowe. Terenówka pełną gębą. I nie będzie wyglądała jak tani pastisz z kangurem z przodu.

Wsiadając do wnętrza przenosimy się w czasie. Nazwijmy je szczerym. Jest wykonane solidnie z nienajgorszych materiałów, ale czuć wiekowość konstrukcji. Kierownica jest regulowana tylko w jednej płaszczyźnie, a fani wszelkiego rodzaju gadżetów i pstryczków będą zawiedzeni. Charakterem Grand Vitarze bliżej do terenówek czy pickupów niż luksusowych wielozadaniowych krążowników.

Świadczy o tym również budowa samochodu. To połączenie samonośnego nadwozia z konstrukcją ramową. Cierpi na tym masa własna i prowadzenie na asfalcie. Za to niewątpliwym plusem jest stały napęd na cztery koła. Nie jakieś tam dołączane elektronicznie zabawki. Jest reduktor i możliwość blokowania dyferencjału. Nie spodziewajcie się zaraz dzielności Defendera, ale możliwość lawirowania między suvami w warunkach zimowych i widok miny ich kierowców jest praktycznie bezcenny.

Aktualnie w Polsce dostępny jest jeden silnik. Wysokoopodatkowane 2,4.Ma jedyne sto siedemdziesiąt koni mocy, trochę ponad dwieście dwadzieścia Nm i zapewnia dość przeciętne osiągi solidnie zapijając benzyną. Jest dosyć szorstki w charakterze, a w połączenie z nieco ciężko chodzącą skrzynią biegów i drżącym lewarkiem do zmian przełożeń przypomina stare Pajero, ale jeśli nie będziecie jeździć zbyt szybko odwdzięczy się pewnością prowadzenia niemal na każdej nawierzchni. Mimo dość miękkiego zawieszenie i wysokiego profilu opon nie podpiera się lusterkami na zakrętach.

Cenowo nie wyróżnia się wśród konkurentów. Nie bierzcie tylko automatu. Warto za to zainwestować w skórę i zestaw multimedialny. W kasie przyjdzie wam zapłacić sto dwadzieścia tysięcy, co biorąc pod uwagę brak wielu elektronicznych gadżetów wydaje się kwotą wygórowaną, ale ściganie się z Land Cruiserem skutecznie poprawi wam humor. Suzuki jest bardziej topornw niż reszta suvów, ba to ostatnia przedstawicielka gatunku, ale bez obaw dojedziecie na działkę na Mazurach i pod wyciąg w Zakopanem.

Patrząc na odchodzącą powoli na emeryturę Grand Vitarę ogarnia mnie pewna nostalgia. To szczery i użytkowy samochód. Nie udaje szybkiego eleganta z luksusowym wnętrzem. Nie zawiedzie, a dowiezie nawet tam, gdzie dają radę tylko terenówki, którą w gruncie rzeczy sama jest. A że ma wady? Cóż każdy je ma, ale to właśnie jest w niej piękne.