Das màcchina.

W lecie część ludzi zmienia się w roślinożerców. Zdradzają swoją prawdziwą naturę na rzeczy owoców i warzyw, które w dzisiejszych czasach można kupić przez cały rok. Najgorsze jest jednak to, że nadają temu cały rytuał i to nim jeszcze dojdą do samej konsumpcji. Zaczyna się w miejscach zwanych niegdyś targowiskami. Nigdy ich nie lubiłem. Jestem facetem, więc zakupy u mnie powinny trwać nie więcej niż trzy minuty. Nawet te związane ze świątecznymi prezentami. Zbawieniem są zakupy w sklepach internetowych i do niedawna Tesco otwarte całą dobę. Na targowiskach jest inaczej. Ludzie snują się jakby byli najedzeni i nie wiedzieli co kupić. Następnie zatrzymują się jakby zobaczyli jakiś zaginiony gatunek niewidziany od pięćdziesięciu sześciu lat. Poza tym trzeba tu być już o siódmej rano. W sobotę. Sami zatem widzicie, że nikt normalny nie powinien tego robić.

Dlatego zakupy na portalach aukcyjnych są ciekawsze. Siedzisz wygodnie w domowym zaciszu, prawdopodobnie lekko pijany i przeglądasz z przyjemnością oferty. Poza całkiem zwyczajnymi rzeczami można kupić naprawdę odjazdowe. Na przykład roztopionego bałwana w butelce. Albo działkę na Księżycu. Jeśli się przeprowadzacie z pewnością ucieszy was prawdziwa gratka w postaci kartonów, które pozwoliły Małgosi Kożuchowskiej rozstać się z obsadą serialu „M jak tasiemiec”.

Są również rzeczy związane z motoryzacją. I nie chodzi mi tu wcale o części, akcesoriów czy całych samochodów. Mam na myśli czapki, smycze, plecaki, portfele, koszulki i wiele, wiele innych mniej przydatnych gadżetów.

I to sprawiło, że zacząłem się zastanawiać. Możecie kupić coś co jest sygnowane logiem Ferrari, ale gdy na co dzień jeździcie autobusem miejskim będziecie wyglądali jak feministka na zlocie PiS-u. Podobnie jest z Lamborghini i innymi drogimi markami. Z pewnością właściciele Bentleyów nie kupują bejsbolówki z charakterystycznym logiem. To różnica jak między seksem a oglądaniem pornografii.

Możecie wybrać coś z niższej kategorii, ale to również nie najlepszy wybór. To tak jakby poprosić o najbrzydszą prostytutkę. Wiem, że w Polsce żyje pięćdziesiąt milionów fanów marki Volkswagen, ale srebrny łańcuch z logiem w postaci zawieszki nie zaskarbi ci grona chętnych samiczek. Chyba że w Pcimiu Dolnym, wśród prowincjonalnych piękności ale to tylko u tych oszczędniej uzębionych i na bakier z higieną. Innymi słowy to bezsensowne.

Ale czy naprawdę? Myślałem nad tym długo i chyba doszedłem do wniosku, że nie całkiem. Jeśli jesteście facetami z pewnością doceniacie koszulki z dowcipnymi i lekko obrazoburczymi frazami albo obrazkami. Z jednej strony robią z właściciela kogoś, komu nie można ufać, ale z drugiej strony dzięki nim świat robi się odrobinę lepszy. A to nas prowadzi do Alfy Romeo. Marki, która wydaje się czarną owcą motoryzacji. W dodatku wielu usiłuje wmówić nam jej fenomen, ale ostatnio wypuszczali tylko Fiaty z innym nadwoziem. Dawniej mieli jakościowe wpadki i wiele, naprawdę wiele wad. Mnóstwo ludzi się z nich śmieje, ale zobaczyć Alfę Romeo na ulicy to jak ujrzeć szczeniaka. Zwariowanego, nieogarniętego, ale miłego i puszystego.

A to cenna uwaga, gdy stoisz przed koniecznością zakupu przysłowiowego „kombi w dieslu”. Naturalnie wybrałbyś którąś z generacji Passata z nieśmiertelnym TDI pod maską. A co gdybyś od Morfeusza wziął tę drugą tabletkę? Otóż mógłbyś stać się posiadaczem Alfy Romeo 159 Sportwagon. Pytanie tylko, czy byłbyś szczęśliwy.

Na pewno byłbyś zadowolony na nią patrząc. To jedno z niewielu kombi na rynku, które brałbym pod uwagę. Linia nadwozia jest, nie lubię używać tego słowa, piękna. Przetłoczenia są płynne, tworzą jedną i spójną całość. Smaczków stylistycznych jest tyle, że można by obdzielić kilka generacji niemieckiego konkurenta. W kolorze czerwonym wygląda olśniewająco. Przypomnijcie sobie, kiedy ostatnio widzieliście Passata w tym odcieniu. Mimo, że to nie do końca segment premium 159 można bez obaw postawić przed operą koło Mercedesów. Wreszcie nie wygląda jak przybysz z Korei, a to można powiedzieć o zadku nowej Giulii. Poza tym szczególnie podoba mi się jeszcze jedna rzecz, charakterystyczna atrapa. Od kilku dobrych lat taka sama, w Alfie nie eksperymentują jak w Audi czy Toyotach, stawiając na tradycję. A może są zwyczajnie leniwi i za bardzo lubią wolne chwile wypełnione lekko schłodzonym Chianti.

Wnętrze również nie jest nudne, ma swój styl. Kierowca siedzi opatulony kokpitem pokrytym srebrnymi wstawkami. Zegary są przejrzyste, a te trzy na konsoli centralnej nadają tylko odpowiedniego charakteru. Fotele są wygodne i dobrze trzymają na boki, a wyposażenie jest niezłe jak na dzisiejsze standardy. Elektryczne sterowane siedziska i oparcia, automatyczna klimatyzacja, bezkluczykowy dostęp a nawet nawigacja. Której nawiasem mówiąc ekran jest zdecydowanie zbyt nisko. 159 zadba również o wasze bezpieczeństwo oferując siedem poduszek powietrznych, aktywne zagłówki i maskę aniołów stróżów.

Niestety nie jest tak praktyczna jak Passat czy V70. O ile pasażerowie znajdą przyzwoitą ilość miejsca to bagażnik jest mniejszy niż w sporej ilości kompaktów. Ale tak to już jest, gdy stawiasz wygląd nad praktyczność.

Naturalnie chciałbym wam polecić benzynowe V6. Wygląda pięknie, świetnie brzmi, ale nie jest specjalnie szybkie. 159 waży ponad półtorej tony, więc raczej ogląda ćwiczącą Chodakowską zajadając makaron.

Znacznie bardziej sensowne są turbodoładowane jednostki i silniki diesla, które są chyba zaraz za TDI. Na przykład dwulitrowy ropniak o mocy stu siedemdziesięciu koni mechanicznych jest wystarczająco mocny by rozpędzić opasłe kombi do setki w mniej niż dziewięć sekund. Nie oferuje nagłego przyspieszenia, rozwija moc stopniowo, stawiając na harmonię, a przy tym jest elastyczny i potrafi zużywać średnio pięć litrów ropy. Chociaż ma typowe dla tych jednostek brzmienie co niekoniecznie pasuje do stylu 159. Na szczęście jest dość trwały i w przeciwieństwie do osprzętu nie sprawia szczególnych problemów.

Miłym uzupełnieniem silnika jest ręczna skrzynia biegów o sześciu przełożeniach. Przyjemnie jest z niej korzystać, chociaż ruchy lewarka mogłyby być nieco bardziej zwarte i precyzyjne.

Jeśli myśleliście, że to wszystko co Alfa ma do zaoferowania, jesteście w błędzie. Naprawdę lśni podczas jazdy. Dzięki wielowahaczowemu zawieszeniu pewnie trzyma się drogi zapewniając dobre właściwości jedne. Co prawda przy umiarkowanym komforcie, ale to za sprawą dość sztywnych sprężyn. Ma jednak ogromna wadę, koszt ewentualnej naprawy porównywalny z zakupem nowego iPhone’a.

Zorientowanych na doznania kierowców ucieszy precyzyjny układ kierowniczy, zbudowany według sprawdzonych metod. Nie ma niczego zbędnego co zakłócałoby odczucia między kierowcą a kołami. Oprócz tego można całkowicie dezaktywować ESP i nieco poszaleć. Mimo podsterownej natury potrafi na luźniejszej nawierzchni zarzucić tyłem. Szkoda tylko, że w przeciwieństwie do następcy nie ma napędu na tył, więc nie wywoła gęsiej skórki w zakręcie.

Wreszcie należy zadać sobie pytanie czy warto skusić się na Alfę Romeo. Większość egzemplarzy będzie nowsza niż konkurenci za tę samą cenę. Będą lepiej wyposażone, a także pewniejsze, w lepszym stanie z racji nazwijmy to ekskluzywności. Mimo posiadania silnika diesla często maja zdecydowanie mniejsze przebiegi, które nie były korygowane i w większości nie nabiły się w drodze do serwisu. Owszem, jakość wykonania nie jest na najwyższym poziomie i nie zawsze dzielnie znosi próbę czasu. Elektryka lubi zawodzić, ale 159 nie rozpada się jak Łada ani nie słychać, żeby rdzewiała gdy pada deszcz. Bardziej denerwują drobiazgi, więc możecie wykasować numer telefonu ulubionej dotychczas lawety. W ten sposób można opisać niemal każdy współczesny samochód, nawet ze znaczkiem VW.

Poza tym części zamienne nie są horrendalnie drogie, a bywają wręcz śmiesznie tanie. Podobnie jak samochód, który karkołomny spadek wartości ma już za sobą.

Całkiem na chłodno kalkulując, w końcu chodzi o zakup ekonomicznego i pojemnego samochodu, 159 może wydawać gorsza od konkurentów. W paru kwestiach jest, ale jeśli choć odrobinę lubisz samochody zignorujesz jej wady. Nie jest idealna, ale w tym jej siła. Powiedzmy, że Passat jest twoim osobistym kobiecym ideałem. Jednak przy bliższym spotkaniu jest zbyt perfekcyjny przez co nudny. 159 także jest płci pięknej, ale ma odrobinę krzywego siekacza, przez co robi się interesująca. Jest szczupła, ale jej figura nie przypomina modelki, więc powiększają ci się pewne części ciała na jej widok. Nie jest idealna przez co jest perfekcyjna.

Część z was pewnie zapyta czy ma duszę. Szczerze mówiąc nie wiem. To trudna kwestia. Dla Alfisti będzie jak naoliwiona Anja Rubik, podczas gdy dla wyznawców jedynego słusznego znaczka będzie kawałkiem metalu w porównaniu z ich uber samochodem. Najważniejsze jednak jest to jak się w niej czujesz. W Passacie będziesz jak sprzedawca nieruchomości, a w Alfie poczujesz się wyjątkowo. Może to dziwne i szalone, ale przypomnijcie sobie cytat z „Alicji w Krainie Czarów” – „tylko wariaci są coś warci”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *