Strzał w oponę, czyli jak wspierać rynek samochodów używanych.

Ciężko jest podać jakąkolwiek liczbę producentów, którzy próbowali zaoferować Volkswagena, czyli samochód dla wszystkich. Jest Tata z modelem Nano, co to miał być taniutki jak ciupagi w Mielnie. Oferowana jest mała Panda, ale odkąd dzieli podwozie z 500-tką upatruje się je jako auto kultowe. Szczegół, że przypomina bardziej sprzęt gospodarstwa domowego niż prawdziwy samochód.

Są też oczywiście podwójne trojaczki, C1, Aygo i 107 oraz Mi, Citygo i Up!, które mimo starań do tanich nie należą. Fiat prawdopodobnie nadal tłucze nieforemną Lineę. Mam tylko nadzieję, że Renault w końcu zaprzestało produkcji najbrzydszego samochodu na świecie, czyli Thalii. Chociaż znając francuzów pewnie wcisnęli ją gdzieś do Egiptu albo Iraku. Niech mają,  w końcu należy im się za ceny ropy.

Istnieje również  Dacia, sprzedawana również gdzieniegdzie jako Renault, której samochody spełniają warunki tanich, głównie pod względem zastosowanych materiałów, gorzej z ceną.

Teraz do szacownego grona chłopców do bicia, autobusów do zapomnianych ośrodków wczasowych i mini wozów przeprowadzkowych  dołącza Peugeot. Te wszystkie zadania i wiele innych ma z tarczą wypełniać model 301. Nazwa mówi niewiele, niby trójka z przodu sugeruje kompakt, ale większej logiki w tym nie znajdziecie, nawet jeśli na maturze z matematyki mieliście całkiem niezły wynik.

Trzysta jedynka jest oczywiście sedanem. (produkcja?) Tak się to już przyjęło, że jeśli tani samochód to właśnie z nadwoziem trójbryłowym. Nie szukajcie tutaj sensu bo go nie ma. Duży bagażnik się sprawdza, owszem. Ale spróbujcie wcisnąć tam coś większego niż pudełko z butami to zostaniecie do nocy na parkingu mocując się z zawiasami i małym otworem, klnąc przy tym na swoją głupotę i krótkowzroczność, że  nie wybieraliście kombi albo hatchbacka. Są liftbacki, ale to głównie występuje w Skodach, a to jak już udowodniono w zeszłym tygodniu segment premium. Przynajmniej tak chcą myśleć.

Zatem jest sedan i koniec. W końcu to taka mała limuzyna, a więc i prestiż rodem z BMW 5. Wielkościowo górują  nad pięciodrzwiowymi hatchbackami pokroju Focusa i Golfa zatem są lepsze za dwie trzecie sumy. Plusik do dziennika.

Nowy Peugeot jest o dziesięć tysięcy droższy od podstawowego Logana, a w tym segmencie to przepaść jaka dzieli polskie i niemieckie autostrady. Faktem jest, że 301 ma w standardzie ESP i kilka innych rzeczy. Choćby kieszenie w przednich drzwiach, oświetlenie, fotele czy tablicę zegarów. Wniosek jest jeden, chcesz się pośmiać i poczuć naprawdę luksusowo – poczytaj jak bogate jest wyposażenie standardowe najtańszych samochodów.

Skoro jesteśmy już przy wyposażeniu, zabrakło wygłuszenie pokrywy bagażnika, sterowanie szyb odbywa się z konsoli środkowej, brak jest podłokietnika (dostępny w najbogatszej wersji) oraz automatycznej klimatyzacji (tylko manualna). Wiem, że to samochód budżetowy, ale powstał na bazie 208 producent mógł się pokusić o pewne ułatwienia. Wnętrze również cechuje prostota, takie zegary widziałem ostatnio w japońskim kompakcie z końca lat osiemdziesiątych. Plastiki są chyba z epoki kamienia łupanego.

Podstawowy silnik 1.2 nie jest demonem szybkości, tak naprawdę nie ma czego szukać na lewym pasie, strach jest wyprzedzać cokolwiek szybszego od roweru. Jeśli to zawodnik Tour de France również lepiej sobie odpuścić. Nie grozi wam również permanentny hałas po przekroczeniu setki, chyba, że zrzucicie samochód z klifu.

Zawieszenie to bolączka tego typu samochodów. Tu nie jest najgorzej, zakręty pokonuje relatywnie neutralnie, chociaż tylna belka skrętna potrafi niemiło zaskoczyć nerwowymi przeskokami.

Niektórzy w konstrukcji dopatrują się pewnej niezniszczalności. Moim zdaniem to po prostu lecenie po kosztach w konstrukcji, więc mało jest rzeczy, które potrafią się zepsuć. Czuć jednak, że to wyraźnie budżetowa konstrukcja, chociaż Peugeot nawet sprytnie to wykombinował. Podobna Skoda Rapid czy Fiat Linea są o dobre kilka tysięcy droższe i w swojej kategorii cenowej nie ma sobie równych, poza bratem z Citroena.

Jeśli patrzeć li tylko na cenę i to co otrzymujemy w zamian na papierze nie jest najgorzej. W końcu tanie auta są bardziej poszukiwane niż pieniądze z Komunii. Wystarczy jednak parę kilometrów z tanim Peugeotem by przekonać się, że to pewien akt desperacji. Lepszym wyborem jest kupno samochodu używanego, w końcu komisy (również u dilerów) pękają w szwach oferując roczne kompakty w podobnej cenie.

W przypadku 301-nki sukcesu raczej nie będzie, a dla Peugeota to trochę strzał w stopę, znaczy oponę. Zamiast napędzać sprzedaż w salonach będzie windował ilość samochodów sprowadzonych.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *