Niespełnione obietnice, czyli Skoda pełna sprzeczności.

To co trzyma fanów motoryzacji przy ślinieniu się na widok każdego intrygującego samochodu to emocje. Sposób, w jaki się czujemy obcując w nową zabawką. Bo to taka trochę zabawka dla wyrośniętych dzieci. W końcu po co nowy model 911-tki, gdyby w części z nas przynajmniej nie tkwił siedmiolatek w czapeczce z obdartymi kolanami. A zawistni niech mówią sobie co chcą na temat rekompensowania sobie pewnych braków. W końcu w tym wieku ciało ciągle się rozwija.

Można odnieść wrażenie, że nie lubię Skody. Nic bardziej mylnego. To właśnie za kierownicą Favorit siedząc na kolanach ojca mknąłem z zawrotnymi prędkościami śpiącego leniwca po działkowych drogach. To tworzy sentyment, a to niemal sukces w zdobyciu nowego klienta.

Sęk w tym, że nigdy nie zapałałem większym uczuciem do żadnego nowego modelu. Będąc dorosłym nigdy nie przeglądałem ogłoszeń sprzedaży Skody Favorit celem kupna. Każdy model czeskiej marki jest po prostu wyprany z emocji. Nie czujesz się w nim wyjątkowo. Jako samochody sprawują się świetnie. Mają sprawdzoną technologię, przestronne wnętrza, nie psują się zbyt często a ich cena jest na ogół do przełknięcia. Ktoś pewnie podniesie larum, że jestem w błędzie. W końcu istnieją całkiem sensowne modele RS. Mają mocniejsze silniki co pozwala pewniej wyprzedzać ciężarówki, ale dźwiękiem bliżej im do tegorocznych modeli Formuły 1. Nikt nie kupuje Skody, żeby szybciej przejechać zakręt ani wybrać się na tor trochę poupalać rodzinnego hatchbacka. Taka jest prawda i prędzej znajdziecie miłość w domu publicznym niż jakakolwiek Skoda GTI sprawi, że poczujecie się małym chłopcem.

Teraz jednak ma się to zmienić i wprowadzenie nowej Octavii RS ma to umożliwić. Mamy do wyboru liftbacka i kombi oraz dwa silniki, benzynę rodem z Golfa GTI i diesla.

W rodzinnym wydaniu Skoda zdaje się upatruje dla siebie rolę mniejszych i tańszych Audi RS. Octavia wygląda całkiem dobrze, ale jednocześnie dość staro. Mimo, że produkują ją zalewnie od ponad roku wygląd zdążył się opatrzeć. Może nie jest samochodem, który wygra główną nagrodę w konkursie Villa d’Este ale jazda z papierową torbą zasłaniającą oblicze właściciela nie jest bynajmniej konieczna. Jednak pozytywny wizerunek Octavii niweczą pseudosportowe akcenty. Połowa przedniego zderzaka to zatkane połaciami czarnego plastiku wloty. Już lepszym gadżetem byłyby niespełniające swojej funkcji wloty na masce. Z tyłu o ponadprzeciętnej mocy mają świadczyć sporej wielkości końcówki układu wydechowego. Niestety one też tylko udają, tak naprawdę to tylko atrapy. Utraconego honoru bronią dziewiętnastocalowe felgi, ale tak naprawdę można je zamontować do każdego modelu.

Wnętrze też udaje, że jest sportowe. Co prawda nie spodziewałem się pełnej klatki, kubełków ani kierownicy Momo z alcantarą, ale liczba akcentów uzasadniających wersję jest mniej niż znikoma. Jedyne plusy to dobre spasowanie i olbrzymia ilość miejsca w środku, czyli właściwie to samo, co dostajemy w najtańszym modelu.

Silnikowo mamy powtórkę z Golfa GTD. Czego innego się spodziewaliście? Ma blisko 190 koni mechanicznych i dwa razy tyle niutonometrów. Do setki rozpędza się w mniej niż dziewięć sekund, a tchu brakuje mu przy prawie dwustu trzydziestu, czyli podobnie jak w Golfie. Mimo, że prędkościomierz obiecuje ponad pięćdziesiąt więcej.

Prawdę mówiąc są to jednak dość rozczarowujące dane. Niby kupujemy usportowiony samochód, a na światłach za wiele nie zdziałamy.

Największe zmiany Octavia RS przeszła w podwoziu. Zawieszenie obniżono o półtora centymetra i jednocześnie utwardzono. Na szczęście nie ucierpiał na tym komfort, jest na tyle sztywno żeby nie latać po kabinie na zakrętach i na tyle miękko żeby nie wkładać sobie poduszki pod koniec pleców. W końcu również wyrzucono belkę skrętną z tyłu i zamontowany pełny wielowahacz.

Układ kierowniczy jest progresywny i nie najgorszy. Jest wystarczająco komunikatywny oraz precyzyjny w czasie jazdy i wygodny w mieście.

Na osobny akapit zasługują hamulce przeniesione wprost z Golfa GTI z pakietem Performance. Sygnowane logiem Brembo odpowiednio łapią i dobrze się dozują zapewniając przy tym pewność w użyciu. Są nawet trochę na wyrost jak na ten typ samochodu i jego osiągi, ale skoro już je zamontowano to nie ma potrzeby narzekać.

Co do wrażeń z jazdy należy podzielić je na dwie wersję. Pierwsza jest więcej niż pozytywna. Octavia świetnie sprawdza się w mieście i na trasie, gdzie czuje się najlepiej. Bez problemu połyka kolejne kilometry spalając minimalne ilości ropy, zapewniając wiele wygody i pewności w prowadzeniu. Dzięki temu to idealny samochód dla rodziny i dobry dla kierowcy. Nie pozwala sobie na złe zachowanie ani nie stawia w podbramkowych sytuacjach.

Co do wrażeń sportowych to lepiej o nich nie wspominać. Żeby unikać ciekawskich pytań o sprawność w na torze lepiej wybrać mniej oklepany kolor i udawać, że to zwykły model. Jeśli lubicie późno hamować przed zakrętem jednocześnie redukując z międzygazem, „całować” wierzchołek wirażu i wychodzić ogniem z akompaniamentem ryczącego silnika na czerwonym polu to trafiliście nie tylko pod zły adres, ale i na złą planetę. Nie pomaga tutaj nawet wachlowanie trybami Performance Mode Selection. Nie różnią się praktycznie niczym i są sztuką dla samej sztuki.

Swoimi właściwościami bardziej przypomina samochód do rajdowego rekonesansu niż coś, co walczy na dziesiąte sekundy o to, kto szybciej pokona dany odcinek. Niby nie do tego celu powstała, ale jeśli ma znaczek victory Rallye Sport to można spodziewać się od niej nieco więcej.

Skrzynia DSG nieco pogarsza osiągi, ale bardzo marginalnie. Działa szybko i sprawnie, ale bliżej jej do Mercedesa niż Porsche. To dobry kompan w przypadku jazdy miejskiej, a na trasie pozwala się odrobinę rozleniwić.

Mówią, że Octavia RS to idealny „sleeper”, coś jak wilk w owczej skórze. Tyle tylko, że to samo w sobie przeczy idei samochodu sportowego. Ten ma być szybki, głośny i wszechoznajmiający swoją aparycją i krzykliwością jak wiele potrafi. Skoda nie jest szczególnie szybka ani specjalnie ładna. Wszelkie sportowe akcenty okazują się tylko statystami. Mimo to okazuje się zaskakująco dobrym samochodem. Ale na litość boską nie dajcie sobie wmówić, że można go bez wstydu postawić obok szybkich hatchbacków. Po pierwsze to kombi. A po drugie w tej wersji jest całkowicie bezsensowne, tym bardziej że kosztuje naprawdę sporo.

Jest jednak rozwiązanie. Jeśli potrzebujecie praktycznego samochodu z oszczędnym silnikiem wybierzcie Octavię z mniejszym silnikiem. Zaoszczędzone pieniądze przeznaczcie na coś naprawdę fajnego, co pozwoli polatać bokiem. Starczy nawet na trochę benzyny i karnet na kilka kółek po torze.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *