Kombi albo bolid, wybór powinien być oczywisty.

Dochodzę do wniosku, że zaczynam nie cierpieć wakacji. Być może to kolejny efekt starzenia, ale oprócz tego coś w tym jest. Nie chodzi wcale o to, że codziennie muszę zmierzać do obiektu, w którym pracuję, podczas gdy nastolatkowie piją piwo i wstrzykują sobie mocarza. Znaczenia nie ma również fakt, że studenci mają jeszcze miesiąc wolnego, ale ci są po części usprawiedliwieni kolejnymi podejściami do egzaminów oraz obron. Nawet tegoroczne upały były do przeżycia. Kwestią irytującą są ludzie. Ze względu na inne miejsce pobytu niewiele mnie obchodzi grodzenie się parawanami nad morzem, ale zabawa w Putina i Krym na plaży jest co najmniej dziwna.

Sprawa jest innej materii. Jakby to powiedział Joker, dajcie ludziom trochę wolnego a wszyscy tracą rozum. Jestem w stanie pojąć, że część miast jest zwyczajnie brzydka albo w ruinie i nic się w nich nie dzieje, ale żeby wszyscy naraz postanowili odwiedzić północne rejony kraju? Żeby odcinek kilkudziesięciu kilometrów jakie dzieli A1 od Władysławowa przemierzać przez pół urlopu, by tylko zjeść loda, te są również u was w sklepach, zamoczyć nogę w brudnej wodzie i to tylko wtedy, gdy akurat nikt nie patrzy, w końcu zakaz, znienawidzić własną rodzinę i spędzić kolejną część urlopu wracając?

Jeśli akurat poszliście po rozum do głowy i zostaliście w mieście i tak uprzykrzą wam życie. Zamknąć jedne z najważniejszych ulic, bowiem kilka nabuzowanych energią osób chce się przebiec albo przejechać rowerem, pokazując nowe obcisłe stroje, których nikt na co dzień nie chce oglądać i dołożyć do tego ideologię związaną z pokonywaniem samego siebie? Nie ważne, że akurat spieszycie się do pracy, by zarobić na ich przyszłe emerytury.

Dlatego też z radością przyjąłem możliwość wyjazdu na drugi kraniec kontynentu. Żadne drugie połowy, sprawdzania jak bardzo rzetelnie producenci zmierzyli pojemność bagażnika czy foteliki. Po prostu męska podróż z małym, naprawdę małym plecakiem. Dodatkowo ucieszył mnie fakt prowadzenia jednego z nowych BMW. Niestety nie było to żadne auto z dumą prężące literę M na tylnej klapie. Prawdę mówiąc nie miało nawet pakietu stylistycznego, który upodobniłby je choć trochę do samochodów z tej dywizji. Poza tym było to kombi i wreszcie z dieslem pod maską. Ale w końcu seria 3 jest najlepiej sprzedającym się samochodem z całej gamy niemieckiego producenta, więc coś musi być na rzeczy.

Obecna generacja jest już z nami od czterech lat i nie zdążyła się specjalnie opatrzeć. Linia może nie jest ponadczasowa, ale stonowane kształty i nie stawianie na przesadny dramatyzm sprawia, że wygląda dobrze chociaż nie sposób określić go mianem pięknego. Podobnie jest z wersją kombi, które również nieźle się prezentuje. Co do aparycji można mieć jeden w miarę poważny zarzut, seria 3 wygląda jak mniejsza 5-tka, a niemal identyczne tylne lampy spotkamy w każdym modelu. Styliści BMW chyba zbyt wiele wzorców czerpią z Ingolstadt.

Prawdę mówiąc podobnie jest z deską rozdzielczą. Zamkniecie oczy w jednym modelu, otworzycie w drugim i zobaczycie, że nic się nie zmieniło. To idealne miejsce do zabawy w grę „znajdź choćby jedną różnicę”. Reszta to same superlatywy. Siedzi się nisko, świetne sportowe fotele z pompowanymi boczkami, dokładnie na wprost kierownicy i pedałów. Wszystko jest proste i ergonomiczne. Co prawda znajdziecie tu sporo przycisków, ale to pewnie ostatni raz przed debiutem kolejnej generacji. Miejsca jest sporo, ale wliczając w to modele bardziej plebejskie z pewnością nie największe w klasie. Jak przystało na BMW czuć również wysoką jakość. Materiały w znakomitej większości są miękkie i przyjemne, a wnętrze spasowane na tyle solidnie, że jeśli za kilka lat trafią do Polski modele z przebiegiem mniejszym niż 200 tysięcy nic nie będzie poskrzypywać.

Jak już wspomniałem wcześniej pod maską znalazł się diesel. Oczywiście miłym akcentem byłaby wersja 330d, ale nie tym razem. Nie było jednak tak źle jak mogłoby się na początku wydawać. 184-konny wariant z 380 Nm momentu obrotowego jest żwawy i ciągnąc od samego dołu rozpędza do setki ważące ponad półtorej tony auto w 7,5 sekundy. Prędkość maksymalna także jest przyzwoita i wynosi 230 km/h. Gdy jednak będziecie statecznie sunęli zużyje mniej niż 6 litrów paliwa.

Manualna skrzynia biegów ma krótkie skoki lewarka, które jeszcze bardziej pomagają wykorzystać w pełni moc jednostki napędowej. Trzeba naprawdę nie lubić samodzielnie zmieniać przełożeń by wydać 10 tysięcy na 8-biegowy automat. Może w dzisiejszych czasach bardziej pasuje do kombi oraz na dłuższe trasy, ale nawet na szóstym, najwyższym, zapiętym przełożeniu ochoczo się rozpędza. Momentu obrotowego jest więcej niż w M3 E46, więc nawet próba wyjechania z zakrętu na za wysokim przełożeniu sprawia, że BMW skutecznie się rozpędza. Jedyny zarzut to brzmienie. Wyciszenie kabiny jest na dobrym poziomie ale kręcenie wyżej czy pierwsze kilometry uświadamiają na jakim paliwie jeździmy.

Niemal każdy myśląc o BMW widzi od razu dobre właściwości jedne oraz twarde zawieszenie. W przypadku F31 to część prawdy. Nastawy podwozia są na tyle miękkie, że nie ma mowy o wyrzeczeniach przy pokonywaniu nierówności. W zakrętach odrobinę się przechyla, ale w końcu to rodzinne kombi.

Głowy rodziny z wyścigowymi zapędami nie powinny poczuć się zawiedzone, komfort bynajmniej nie wyklucza sportowych, w umiarkowanym stopniu oraz poziomie akceptowalnym przez drugą połowę, wrażeń. W trybie sportowym będziecie mogli lekko zarzucać bagażnikiem, a amortyzatory będą stanowiły dla was solidne wsparcie. Nawet elektryczny układ kierowniczy nieźle się spisuje. Producenci już zbliżają się do wrażeń z rozwiązań hydraulicznych i za jakiś czas pewnie je dogonią. Tylko jedna uwaga, darujcie sobie zabawę z ekologicznymi trybami, Sport zapewnia najlepsze wrażenia z prowadzenia, a zawieszenie jest zestrojone na właściwych proporcjach nawet dla najbardziej marudnych.

Ostatecznie BMW 3 Touring to dobry i udany samochód. Może nie aż tak jak Passat B5 1.9, ale blisko. Zarzucanie tyłem w pewnych warunkach wywoła uśmiech na twojej twarzy. Podobnie jak tankowanie. Pojemne wnętrze wywoła uśmiech na twarzy twojej rodziny oraz psa. Mimo że nie jest najbardziej praktycznie ani przestronne to prowadzi się jak żadne inne kombi na rynku. Nawet nie próbujcie go porównywać z Passatem, Superbem czy Mondeo. Te owszem prowadzą się dobrze, ale bawarski producent daje do tego nieco posypki. Mercedes i Audi są blisko, ale jeśli chodzi o nieco sportowe wrażenia, cóż BMW to nadal nieco inna liga. W większości przypadków jazda którymkolwiek z konkurentów jest jak spółkowanie przy zgaszonym świetle, F31 jest jak nimfomanka z odrobiną miodu przy błyskających reflektorach na rockowym koncercie.

Klasa premium rządzi się swoimi prawami cenowymi i BMW nie jest tu wyjątkiem. Podczas gdy za Superba, Mondeo czy Passata w podobnych wersjach zapłacicie odpowiednio 106, 112 i 130 tysięcy, to wstęp do klubu BMW oznacza konieczność wydania 160 tysięcy. A4 Avant kosztuje tyle samo, ale Mercedes C jest już o 10 procent droższy. Poza tym w żadnym z trzech salonów niemieckich marek nie ma problemu by podnieść kwotę końcową o połowę.

Pytanie tylko czy warto. Jesteśmy rozpieszczeni liczbą koni mechanicznych jakie oferują dzisiejsze samochody, mamy więcej gadżetów niż mogliby wymyślić Ian Fleming i Stanisław Lem razem wzięci, a do autonomicznych samochodów robiących kawę i masujących plecy mamy blisko jak nigdy dotąd. 320d Touring to w 99 przypadkach na 100 więcej niż potrzebujesz i mógłbyś wymagać od samochodu, a to świadczy o tym jak dobre są dzisiejsze samochody, nawet w relatywnie podstawowych wersjach. To sprawia, że wydanie kilkudziesięciu tysięcy na wyposażenie dodatkowe staje się zbyteczną fanaberią.

Ktoś z was z pewnością zapyta o powód tych błyskotliwych rozważań i cel wyprawy. W końcu chyba każdy fan motoryzacji powinien zobaczyć najszybsze bolidy w akcji. Mają kosmiczną technologię i aerodynamikę, ale mimo to, może nie najlepszy samochód na świecie, jakim jest niemieckie kombi z dieslem było bardziej ekscytujące. I brzmi chyba lepiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *