Czy to już problem pierwszego świata?

Jak głosi porzekadło, nie należy szukać problemów, gdyż one same świetnie znajdą drogę. Sęk w tym, że często uporczywie im pomagamy. Większość z nich jednak nie stanowią ogromne problemy, gorzej jest z tymi mniejszymi, które piętrzymy na potęgę. Bo cóż zrobić, gdy w naszej ulubionej bezglutenowej piekarni właśnie zabrakło naszych ulubionych bułek fitness i jest tylko zwykła kajzerka? Albo nie wiemy do jakiego miasta pojechać by stanąć w kolejce po nowego iPhone’a? Czy może jednak odpuścić sobie kontynent i polecieć do Stanów?

Przykładów jest mnóstwo, jednym z najtrudniejszych możliwych wyborów jest podjęcie decyzji, czy w nocy iść do toalety czy jednak uda się wytrzymać do rana. Aczkolwiek obecnie jest jeszcze bardziej zawiła kwestia. Najistotniejszym pytaniem dzisiejszych czasów jakie można sobie zadać jest to, czy za pół miliona złotych kupić 911 Carrerę, przyspieszającą do pierwszej setki w trzy i siedem dziesiątych sekundy czy jednak wybrać Caymana GT4, który robi to o osiemdziesiątych wolniej? Sami widzicie jakie to męczące. Niestety żaden z premierów nadal nie udzielił odpowiedzi jak żyć, a zatem trzeba samemu podjąć rękawice.

Idąc za głosem rozsądku należałoby wybrać 911-tkę, klasyczna konstrukcja, wyposażona w doskonałą skrzynię PDK oraz nowoczesny i ekologiczny silnik z turbosprężarką, który emituje tylko nieco ponad dwieście gram CO2 na kilometr i średnio potrafi spalić mniej niż dziewięć litrów paliwa. Poza tym jest bardziej kultowe i za sprawą drugiego rzędu siedzeń, praktyczniejsze.

Tymczasem w drugim narożniku jest Cayman GT4, który emituje o jedną czwartą więcej CO2, zużywa dodatkowe dwa litry paliwa na setkę, a za sprawą kubełkowych foteli jest mniej wygodny. Centralnie umieszczony silnik także nie wpływa pozytywnie na codzienną użyteczność.

Wszystkie Porsche mają niezwykle smukłą sylwetkę i Cayman nie jest tu wyjątkiem. Jego nadwozie o kształtach ciała supermodelki zostało również udoskonalone pod względem aerodynamicznym i nawet samo Porsche twierdzi, że osiągnęli poziom poprzedniego GT3. Zasługa w tym między innymi nowego tylnego skrzydła, które generuje o dwadzieścia procent docisku więcej niż poprzednio. Kolejne pięćdziesiąt procent więcej od montowanego wcześniej zapewnia na nowo ukształtowany tylny dyfuzor, co wymusiło umieszczenie w innym miejscu końcówek układu wydechowego. Teraz zamiast dwóch centralnych końcówek mamy dwie po bokach. Z przodu o odpowiedni docisk dba dokładka zderzaka, która dumnie nosi napis GT4. Uzupełnieniem są przednie i boczne wloty powietrza, które nie tylko faktycznie działają, chłodząc odpowiednio hamulce i silnik, ale również pełnią rolę wizualną i reprezentacyjną.

Poprawiony czynnik oporu powietrza na szczęście nie wpłynął negatywnie na czystość linii Caymana. To nadal jeden z najbardziej seksownych oraz ujmujących samochodów sportowych i to nawet wliczając te znacznie większe oraz droższe. Porsche w przypadku topowego Caymana oferuje dziewięć różnych kolorów nadwozia, ale aby jeszcze bardziej podkreślić unikatowość samochodu należałoby wybrać standardowy o nazwie Racing Yellow, bądź za skromną dopłatą w postaci blisko siedemnastu tysięcy złotych specjalny Miami Blue. W jednym i drugim z pewnością nie będzie to odpowiednio dyskretny samochód na potajemną schadzkę z kochanką, ale czego nie robi się dla odrobiny blasku i fantazji. Z resztą oba lakiery wydają się jedynymi odpowiednimi do takiego samochodu. Jak szaleć to szaleć.

Wnętrze to standardowy Cayman, który w wersji GT4 został nieco podkręcony tak by wytłumaczyć dopłatę stu tysięcy względem wersji GTS. Kabina wydaje się jakby była skrojona na miarę przez Jerzego Turbasę, zarówno pod względem jakości wykończenia jak i ilości oferowanego miejsca. Środek nie jest szczególnie przestronny, co sprzyja zacieśnianiu relacji z pasażerką, aczkolwiek tylko jedną. Zwłaszcza, gdy zainwestujecie w klatkę bezpieczeństwa z pakietu Clubsport za skromne dwadzieścia tysięcy złotych jak i kubełkowe fotele za kolejne dwadzieścia siedem. Albo je pokochacie za kurczowe trzymanie ciała albo znienawidzicie za ograniczoną regulację i wysiadanie pozbawione gracji i elegancji, które nie będzie miało w sobie krzty ekwilibrystki. Nic tylko brać szarfę w dłoń. Nawet jeśli będziecie postury Anji Rubik, bowiem wówczas będzie wam przeszkadzała a doznania publiczności wzbogacała krótka i obcisła sukienka.

Jednostka napędowa również jest całkowicie nową konstrukcją. Oparty na silniku z GT3 czterolitrowy motor w układzie boxer jest teraz nieco mocniejszy i może pracować tylko na trzech cylindrach. Przy tym nie brzmi jakoś radykalnie gorzej. Tak poza tym brakuje mu trochę soczystości i jest nieco cichszy niż pierwowzór ale i tak brzmi zdecydowanie lepiej niż większość obecnie produkowanych. Ryczący silnik to coś, czego nie dostaniecie w samochodzie elektrycznym. To różnica jak między seksem samemu ze sobą a drugą osobą z dużą ilością czekolady, bitej śmietany, szampana i truskawek. Szkoda tylko, że nie bulgocze dopalając paliwa.

Niestety moment obrotowy godny sporego dostawczaka jest dostępny od niemal pięciu tysięcy obrotów, więc jeśli chcecie szybko i płynnie jechać będziecie musieli często korzystać z dziwnego urządzenia, z którym sprzężono silnik. Między fotelami znajduje się cudaczna dźwignia, a kierowca do dyspozycji ma dodatkowy pedał, który ma obsługiwać coś, co Porsche nazwało sprzęgłem. Tak, w przeciwieństwie do innych modeli GT nie ma PDK, przynajmniej chwilowo.

A jak się korzysta z tego reliktu przeszłości? Doskonale. Zmiany biegów są szybkie, pewne i precyzyjne. Jeśli nie czujecie się na siłach, międzygaz wykona za was samochód. Jedyne na co można utyskiwać to nieco zbyt długie przełożenia, ale to wina legislatorów dążących stale do niskiego wyniku WLTP. Plusem tego są relatywnie niskie zużycie paliwa, które podobno potrafi wahać się w okolicach jedenastu litrów na setkę i prędkość maksymalna, która pierwszy raz w tym modelu przekracza trzysta.

Porsche wyposażyło GT4 w szereg rozwiązań by stworzyć z niego iście torową broń w wyścigowym stylu. Przednie zawieszenie zapożyczono z GT3, a tylne stanowi zupełnie nowa konstrukcja. Do dyspozycji kierowcy oddano stabilizatory z ręczną regulacją ustawień, adaptacyjne amortyzatory czy możliwość zmiany geometrii. Technicznie GT4 w dużej mierze zbliżone do większej i najbardziej ostrej 911-tki, którą bez wątpienia inspirowali się inżynierowie z działu Porsche Motorsport.

Całość konstrukcji sprawia, że najmocniejszym ze wszystkich Caymanów jeździ się wybornie i niemal w pełni intuicyjnie. Samochód, który waży mniej niż torebka słonecznika zmienia kierunek jazdy niczym gepard w pogoni za antylopą. Zdolność pokonywania zakrętów jest zdumiewająca, przód wydaje się wręcz przytwierdzony do asfaltu i nie cierpi na przypadłość rodem z Mercedesa CLK GTR, natomiast tylna szpera skutecznie studzi zapędy tylnej osi do podsterowności. Rewelacyjne wyważanie i kompaktowe wymiary wsparte wyścigową technologią budują wizerunek torowej bestii, która bezpardonowo rozprawia się z zakrętami i robi to z iście chirurgiczną precyzją. Wyczucie pedału gazu silnika wolnossącego jest iście miodne, a ten bynajmniej nie jest zniewieściały a wyposażony w sportowe elementy, jak kuty wał i tłoki, piezoelektryczne wtryskiwacze czy suchą miskę olejową sprawia wrażenie jednostki z krwi i kości wyjętej wprost z wyścigowej wersji Clubsport MR. Nawet standardowe żeliwne hamulce sprawnie radzą sobie z mocnym wytracaniem prędkości a Porsche w zanadrzu oferuje również karbonowo-ceramiczne. Musicie tylko wysupłać czterdzieści tysięcy, by jeszcze bardziej wyciskać siódme poty.

Najbardziej jednak urzekający jest fakt, że cała ta otoczka jaką oferuje Cayman GT4 jest przystępna, wręcz łatwa do pewnej granicy, a nawet po jej przekroczeniu samochód zostawia spory margines na błąd. Nie wydaje się trudny, onieśmielający, czy zdradziecki. Nie sprawia wrażenia agresywnego ani takiego, z którym trzeba by się siłować. Można bez obaw szaleć i czuć się bezpiecznie, to zupełnie jakby zjeść ciastko i nadal je mieć. A mimo to na pewnym mało znanym torze w Niemczech Cayman GT4 jest o 4 sekundy szybszy od Carrery GT.

A gdy już was samych zmorzy zmęczenie będziecie mogli skorzystać z poręcznej półeczki na kawę, która jest spojlerem. Nie żebyście jej potrzebowali zastrzyku kofeiny, ale zdecydowanie przyda się wam chwila wytchnienia i kontemplacji nad myślą, jak u licha GT3 może być jeszcze lepsze skoro Cayman GT4 to samochód, który powinien mieć oznaczenie A+++. Na deser dzięki pokładowej elektronice będziecie mogli porównać wasze czasy i inne ciekawe bądź niepotrzebne rzeczy.

Jednakże nie ma sensu kupowanie go jeśli naprawdę nie zamierzacie bywać na torze wyścigowym i to często. Bowiem na autostradzie jest zbyt głośno a jazda w mieście szybko robi się męcząca. Generalnie jest to wykonalne, ba, GT4 nie jest brutalny ani masochistycznie twardy, ale ma nieco zbyt niskie zawieszenie jak na miejskie przeszkody, a przedni spojler czy dyfuzor nie wydają się tanie. Podobnie jak świetnie klejące się do nawierzchni Michelin Sport Cup 2. Do części garaży podziemnych lepiej nie wjeżdżać, a szelkowe pasy nie ułatwiają sięgania do parkometru. Na dodatek jeśli zaznaczycie nieodpowiednie opcje Porsche nie zamontuje wam klimatyzacji, radia ani nawigacji, więc będziecie spoceni, źli i zagubieni.

W 2005 roku Porsche do Boxstera dodało dach, tworząc samochód, który ze względu na swoją sportową konstrukcję mógłby stać się sensowną i tańszą alternatywą dla 911-tki. Wersja GT4 podnosi to zagrożenie o stopień wyżej, bowiem samochód wydaje się idealny, ciężko w ogóle pomyśleć, że GT3 mogłoby być lepsze, a w końcu to podstawowy model w gamie samochodów GT marki.

Jednakże GT4 ma wady. I nie ma znaczenia, że jest dwukrotnie droższy niż zwykły Cayman, a w pełni wyposażony kosztuje tyle co gołe GT4 plus podstawowa wersja, bowiem Porsche żąda dopłaty za dwustrefową klimatyzację i aż dwa i pół tysiąca złotych za półkę na telefon. Nie jest istotne, że zamiast szaleńczych pogodni po torach tego świata stanie się kolekcjonerską zabawką ani że jego produkcja w pewnym sensie jest limitowana. Największym problemem jest 911-tka. Nawet w podstawowej wersji wydaje się bardziej dojrzała, właściwa, lepsza. Owszem, na torze pewnie będzie wolniejsza, ale te parę sekund nie wydaje się mieć aż tak wielkiego znaczenia. Na dodatek jest praktyczniejsza i sprawdzi się lepiej w zwykłym użytkowaniu. Kup GT4 jeśli już masz 911 w garażu, w innym przypadku wybierz oryginał.

Zatem jedno z największych zagadnień współczesnego świata rozwiązane. A teraz po pieczywo i na lotnisko po nowy telefon.

  1 comment for “Czy to już problem pierwszego świata?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *