Fani motoryzacji nie mają łatwego życia jeśli chodzi o dobre gry. Z wyścigami jest jeszcze jako tako, pojawiają się przebłyski, ale w przypadku rajdów jest zwyczajnie kiepsko. Kogo bym nie pytał po krótkiej chwili odpowiada, że ostatnia dobra gra traktująca o samochodach mknących po odcinkach specjalnych to Colin Mcrae Rally 2.0. Tak, to ta sama gra, która ma półtorej dekady. Owszem, przez ostatnie kilka lat pojawiały się gry z serii WRC. Wszystkie z licencją, oficjalnymi trasami i samochodami. Żadna z nich nie była rewelacyjna, ale z każdą częścią można było dostrzec tendencję zwyżkową. Nie były wybitne, ale miałem do nich dziwny sentyment i sądziłem, że kiedyś mogą być dobre.
Nie tym razem i wydaje mi się, że już nigdy nie będą. Jeśli masz pięć lat docenisz model jazdy wprost z popularnych ścigałek potrzebujących prędkości. Zakręty można pokonać w zasadzie przy dowolnej szybkości, nawet tej rodem z Gwiezdnych Wojen i to niezależnie od nawierzchni. Jeśli jesteś starszy a do tego oczekujesz wyznawania to niestety, ale sobie odpuść. Rajdówki prowadzą się gorzej niż namoknięty karton. Model zniszczeń ogranicza się li tylko do odpadających zderzaków albo kilku rys. Po czołowym spotkaniu z otoczeniem z podwoziem nadal wszystko jest w porządku, a silnik brzmi jak z fabryki. Tyle tylko, że nie mają w sobie nic z rzeczywistej zadziorności. Prawdę mówiąc kaleczą uszy, boxer Subaru brzmi jak uszkodzony odkurzacz. Chyba pierwszy raz wolałbym grać na wyciszonym dźwięku. Graficznie również nie prezentuje się cudownie, a trasy same w sobie nie są szczególnie piękne ani wymagające.
WRC 5 jest tylko z nazwy. Ma licencję w postaci oficjalnych tras oraz zespołów, ale reszta to zmarnowany potencjał. Istnieje wiele gier, w których o wiele przyjemniej prowadzi się samochody, choćby GTA 5. Prawdę mówiąc nawet czwarta część z bujającymi amortyzatorami jest lepsza.
*
zła – *, słaba – **, dobra – ***, bardzo dobra – ****, wybitna – *****