Szybka prosta – Suzuki Ignis.

Nadwozie: Jedyne co mogę miłego napisać o stylistyce to fakt, że jest „oryginalna”. Bryła ma dziwne i nieregularne kształty, czerpiąc pełnymi garściami z Wagona R+. Kartka papieru ma więcej stylistycznych dodatków, a całość, łącznie z niewielkimi felgami budzi uśmiech zażenowania. A jest jeszcze tył, ten wywołuje wymioty. Samochód, który jest równie wysoki, co szeroki jeszcze nigdy nie wyglądał dobrze. W białym kolorze wygląda jak nieudany efekt z „Gwiezdnych wojen” i niczym nie przypomina rajdówek na bazie poprzednich generacji.

Wnętrze: O ile wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa i komfortu nie odstaje od średniej rynkowej to jakościowo i stylistyczne Suzuki zatrzymało się jakieś czterdzieści lat temu. Co nie powinno dziwić kabina i bagażnik nie należą do czołówki pod względem przestrzeni, ale jeśli chodzi o komfort podróż będzie namiastką tortur w Guantanamo. Naprawdę wnętrze powinien zaprojektować ktoś po odpowiednich studiach a nie kucharz w przerwie między smażeniem.

Silnik: Dziewięćdziesiąt konie mechanicznych i sto dwadzieścia Nm momentu obrotowego nie są zbyt okazałymi wartościami to jednak sprawnie napędzają Ignisa. Zasługa w tym niskiej masy własnej oraz odpowiednio dobranym przełożeniom. Ale i tak nie ma się ochoty tym jechać. Ktoś inny jeszcze dzisiaj robi skrzynie biegów z wyłącznie pięcioma biegami?

Podwozie: Kierownica bardziej nadaje kierunek niż precyzyjnie wyznacza kierunek jazdy. Przypomina to albo flegmatycznego brytyjskiego lokaja, który sto razy upewnia się nim wykona czynność nakazaną przez lorda, bądź poruszanie się łódką. Miękkie zawieszenie oraz krótki rozstaw osi połączony z wysokim prześwitem nie wpływają pozytywnie na właściwości jezdne. Jedyną zaletą jest możliwość dołożenia napędu na cztery koła w opcji.

Werdykt: Za niemal pięćdziesiąt tysięcy złotych można kupić wiele rzeczy, telewizor, dożywotni zapas kwaśnych żelków albo nawet pół nowego modelu iPhona. Tę kwotę można również przeznaczyć na samochód, nawet nowy, który będzie rozsądnym wyborem. Lecz Ignis taki nie jest. Jest brzydki, nieproporcjonalny, kiepsko wykonany, prowadzi się tragicznie a na wypasie kosztuje dodatkowe dwadzieścia tysięcy więcej. Potrzebujecie napędu na cztery koła? Weźcie coś większego bądź używanego, słowem coś co będzie samochodem a nie tylko go udawało. Inaczej do końca życia będziecie zastanawiali się „dlaczego”.

*


zły – *, słaby – **, dobry – ***, bardzo dobry – ****, wybitny – *****

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *