


Wnętrze: Przestronne, solidne i bez zbędnych bajerów. Deska rozdzielcza nie jest zbyt nowoczesna, ilością gadżetów pokona tylko liczydło, ale za to nie kuleje jeśli chodzi o ergonomię. Niestety część plastików jest dość twarda, w przeciwieństwie do wygodnych i rozłożystych foteli.
Silnik: Każdy koń mechanicznych musi pociągnąć niemal dziesięć kilogramów. Moment obrotowy również nie jest porywający jak na tak spory samochód o wadze blisko półtorej tony. Dwusprzęgłowy automat robi co może by wykrzesać jakiekolwiek osiągi z silnika, dobrze że nie trzycylindrowego, a także pomóc osiągnąć zadowalające spalanie. Brak napędu na tylną oś w zasadzie w niczym nie przeszkadza, a co więcej, nie zwiększa masy.
Podwozie: X-Trail to komfortowy i leniwy samochód, którego mięciutkie niczym pianka marshmallow zawieszenie ukołysze was niemal do snu. Mimo relatywnie niskiego momentu obrotowego turbosprężarka pompuje na tyle mocno, że przednia oś potrafi zgubić trakcję albo nawet wyrywać w lewą stronę. Z kolei wspomniany brak napędu na tył robi z niego kolejną bulwarówkę, zamiast w miarę zdolnej terenówki. Szczególnie, że niskoprofilowe opony niepotrzebnie ograniczają użyteczność i wygodę.
Werdykt: Z reguły cennik robi na mnie nieprzyjemne wrażenie. Tutaj naturalnie nie jest tanio, ale za najtańszego X-Traila trzeba zapłacić nieco ponad sto tysięcy złotych. Nawet kompletnie wyposażona wersja za czterdzieści tysięcy więcej nie wydaje się kwotą nazbyt dużą. Oczywiście jeśli zaakceptujecie mały silnik, kiepskie osiągi, miękkie zawieszenie i pewną toporność, czytaj leciwość konstrukcji, w obyciu a także niemożność sparowania jednostki napędowej z napędem na cztery koła. Cała reszta jest w porządku.
***
zły – *, słaby – **, dobry – ***, bardzo dobry – ****, wybitny – ****