Wnętrze: Kto by się przejmował praktycznością jeśli na ekranach przez całą szerokość nadwozia możecie podziwiać japoński pejzaż albo podglądać rybki w wirtualnym akwarium. Sama radość i beztroska. Do tego podobnie jak w przypadku karoserii pomieszanie epok i stylów. Naturalnie nie jest mistrzem przestronności, ale kogo to obchodzi.
Silnik: Elektryczny, jakże mogło być inaczej? Wystarczająco zrywny, ale zasięg nie napawa optymizmem. Co prawda Honda twierdzi, że zdecydowana większość naszych podróży odbywa się w zasięgu dwustu kilometrów dziennie, ale nie zmienia to faktu, że miasto to jego ulubione terytorium.
Podwozie: Nie pamiętam Hondy, która źle jeździła, nawet jej SUV-y czy vany nieźle sobie radzą. Nie inaczej jest z E, skomplikowane zawieszenie z tyłu z podwójnymi wahaczami zapewnia nie tylko pewność prowadzenia czy wyrafinowanie, ale i zabawę, za którą wielu kocha samochody tego japońskiego producenta.
Werdykt: Kiedy Honda stwierdziła, że chce wprowadzić na rynek model o nazwie proszku do prania, sądziłem że żartują. Niestety okazuje się lekkim rozczarowaniem, bowiem poza innowatorskim designem nie jest w żaden sposób rewolucyjna. Jest urocza, dobrze wykonana i dowiezie was do pracy, ale technologicznie nie różni się niczym od innych elektryków, więc jest mobilnym odpowiednikiem nowego iPhone’a – fantazyjne opakowanie z komponentami identycznymi jak u konkurencji, plus odpowiednia cena, która tutaj przekracza pewną granicę.
****
zły – *, słaby – **, dobry – ***, bardzo dobry – ****, wybitny – *****