Szybka prosta – Lexus UX .

Nadwozie: Z wyglądem UX-a mam duży problem, podoba mi się, co świadczy albo że jestem skrycie kobietą bądź wolę mężczyzn. Wszystkiemu winna opinia publiczna, która zrobiła z niego to samo z co Z3 i Z4, samochód damski bądź dla fryzjerów. Jedyny zgrzyt to czarne plastiki wokół nadwozia, które zdecydowanie bardziej pasują do Jeepa Grand Cherokee niż do bulwarowego suva, który jest dodatkiem do outfitu. Na plus trzeba zaliczyć, że właściwie w każdym kolorze wygląda dobrze, a to nie lada sztuka.

Wnętrze: Niezwykle ładne, funkcjonalne i dobrze wykonane miejsce, w którym przyjemnie jest przebywać. Wygodne oraz ergonomiczne fotele zapewnią komfort nawet na długich trasach, a ilość udogodnień sprawi, że nikomu nie będzie się nudzić. Do materiałów wykończeniowych właściwie chce się przytulać. Jako wadę należy przyjąć dość ciasne wnętrze a także niewielki bagażnik. W ogóle nie czuć, że to właściwie to samo co w Toyocie CH-R, natomiast za system audio sygnowany logiem Mark Levinson, czyniący z kabiny niemal salę koncertową, warto sprzedać własną rodzinę. Niestety japońskiemu procentowi nie przystoi by system multimedialny działał tak opieszale.

Silnik: Dwa litry bez turbo? Czy to na pewno aby Lexus? Stety albo niestety tak. Silnik benzynowy wsparty skrzynią D-CVT, która symuluje przełożenia jest wystarczająco dynamiczny do miasta i w zasadzie nieabsorbujący. Poza terenem zabudowanym również będzie nieźle, chociaż średnie spalanie w mieście na poziomie dziesięciu litrów na setkę do najniższych nie należy. Pewnie da się wykręcić lepszy wynik w trybie eco, ale to wyłącznie dla masochistów.

Podwozie: Jak przystało na miejskiego suva poskąpiono napędu na cztery koła, ten jest tylko symulowany w wersji hybrydowej przez silniki elektryczne. Z resztą nie wydaje się niezbędny, tym bardziej że zawieszenie jest zdolne do dynamicznej jazdy. Odpowiednio sprężyste oraz przyjemnie sztywne wywoła uśmiech na twarzy kierowcy, a gdy już mu przejdzie ochota na harce nie będzie utrapieniem. Zwłaszcza, że swoim spokojem pokona tybetańskiego mnicha. Wisienką na torcie jest świetnie wyważony układ kierowniczy.

Werdykt: Świetny miejski suv, który właściwie nie ma wad. Niestety swoje kosztuje, ale takie są prawa na rynku marek premium. Jeśli nie interesuje was napęd na cztery koła a rząd nie wymyślił czegoś by zachęcić do kupowania hybryd, to nie musicie sobie zaprzątań nią głowy. Minie zbyt dużo czasu zanim się zwróci, chyba że musicie być modni oraz poprawić humor paru gryzipiórkom z UE i ekoterrorystom.

****


zły – *, słaby – **, dobry – ***, bardzo dobry – ****, wybitny – *****

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *