Stein Garth „Sztuka ścigania się w deszczu” – recenzja.

Rodzimy rynek wydawniczy jest obecnie zdominowany przez tak zwanych celebrytów, czytaj, tych co nic nie osiągnęli i bardzo zapragnęli o tym wszystkich powiadomić. W tym świetle książka, w której narratorem jest nie kto inny jak pies wydaje się czymś na miarę Gombrowicza i Witkacego.

Nie znajdziecie tutaj porady jak szybko przejechać zakręt po mokrym. Enzo, jakże motoryzacyjne imię, opowiada o swoim właścicielu, który jest kierowcą wyścigowym. Niestety zmaga się z licznymi przeciwnościami losu. Jakby rzeczywistość wyścigowa była zbyt mało rozczarowująca ma również problemy w życiu rodzinnym.

Lecz najlepszy jest w tym wszystkim wspomniany narrator. Z jednej strony rozumuje prosto, niczym dziecko. Z drugiej jednak jego zdolność do obserwacji świata oraz wyciągania wniosków jest zdumiewająca. Z pewnością żaden inny dorosły bohater nie byłby w stanie tak opisać swojej choroby, ludzkich zachować ani niczym niezmąconego postrzegania rzeczywistości. To pozwala zobaczyć i docenić rzadko spotykaną perspektywę. Żeby nie było całkiem obyczajowo wpleciono w to nawiązania do osób i wydarzeń z padoku, co jest miłym akcentem dla pasjonatów samochodów.

Wbrew pozorom książka ma w sobie wszystko, uczy, wzrusza i porusza. Jest jedną z tych nielicznych, która ma szansę wpłynąć na życie czytelnika. Poza tym, choć nie wiem jakbyście byli twardzi, będziecie płakali przy niej jak bobry.

****

 

 

zła – *, słaba – **, dobra – ***, bardzo dobra – ****, wybitna – *****

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *