No tak, nie wiem co to niby zmienia, ale tak. by Wojciech Dorosz on 12 marca, 2023 in Felietony • 0 Comments Czy nie odnosicie przypadkiem wrażenia, że żyjemy nie tylko w dziwnych ale i niedorzecznych oraz pełnych sprzeczności czasach? Przykłady? Proszę bardzo. Aby legalnie w Polsce uprawiać seks wystarczy mieć piętnaście lat. Jeśli jednak chcecie popatrzeć jak robią to inni musicie być pełnoletni. Podobny wiek musicie mieć, aby kupić alkohol czy decydować o samym sobie. Chyba że chodzi o waszą seksualność czy też płeć, wówczas możecie mieć choćby pięć.Jeszcze gorzej jest na ulicach. Co parę miesięcy, gdy robi się gorąco, rząd wprowadza w życie kolejny bezsensowny projekt, którego nadrzędnym celem jest ciemiężenie kierowców. Cokolwiek zrobicie albo czegokolwiek nie zrobicie, czeka was za to mandat albo wygodna cela wraz z nowym partnerem w erotycznych doznaniach.Otóż jeśli macie tego pecha, że poruszacie się samochodem, nie chronią was żadne prawa. Wręcz przeciwnie, musicie ustępować każdemu, co nie wydaje się specjalnie sensowne. Ale jeśli nie ustąpicie pieszemu, rowerzyście, temu na hulajnodze, rolkach czy ślimakowi pierwszeństwa, czeka was wieczne potępienie. Sęk w tym, że nawet Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad udowadnia, że to fizycznie niemożliwe. Tylko jedna trzecia skontrolowanych przez nich przejść dla pieszych zasługuje na ocenę dobrą lub bardzo dobrą w pięciostopniowe skali. W tym samym raporcie kolejne trzydzieści procent przejść zasługuje na najniższe oceny. Spora część nie była oświetlona, umieszczona w złych miejscach albo źle oznakowana. Do tego fotoradary w miejscach, gdzie łatwo jest kogokolwiek złapać, a nie gdzie dochodzi do wielu wypadków.Wreszcie moja ulubiona, wasz wielki i ciężki SUV ochroni środowisko naturalne. Pod warunkiem oczywiście, że będzie elektryczny. Jak na przykład Klasa G na prąd, zwiewna, zwinna i w pełni przyjazna środowisku. Kolejna to obiecywany zasięg. W przypadku samochodów spalinowych spalanie mniej więcej pokrywa się z danymi producenta, o tyle w przypadku elektryka w określeniu ile kilometrów jeszcze przejedziecie, możecie równie dobrze użyć szklanej kuli. O ile trafiają się modele, które w normalnych warunkach potrafią przejechać ponad czterysta kilometrów, to miejsca Honda E zrobi ich raptem wyraźnie mniej niż dwieście, a więc dwie trzecie z obiecywanego zasięgu. A w tej kwestii bynajmniej nie jest ewenementem.Jednakowoż aktywiści wskazują na wysoką efektywność samochodów elektrycznych i niską spalinowych. To prawda, silniki benzynowe nie są zbyt wydajne. W ujęciu całościowym samochód również. Jest wam potrzebny przez chwilę rano a następnie po południu i od czasu do czasu w weekend. Przez całą resztę tylko zajmuje miejsce i generuje koszty. Ale tak jest ze wszystkim. Łóżka używacie generalnie tylko w nocy. Lodówka pracuje całą dobę by chłodzić produkty, które następnie wyrzucicie, gdyż nie zauważycie, że minął termin ich przydatności. Szczoteczka do zębów? Cztery minuty spośród tysiąca czterystu czterdziestu w ciągu doby. To nawet mniej niż jeden procent.Mimo to należy zlikwidować cztery kółka. A wraz z nimi najlepiej drogi, do których trzeba dokładać z finansów publicznych. W końcu aktywiści chodzą pieszo, jeżdżą na rowerach lub siedzą bezrobotni na strychu u rodziców usilnie starając się zamknąć serwis Pornhub.Dlatego znacznie prościej, szybciej i efektywniej będzie zlikwidować aktywistów i ekologów. Tych z brodami i łańcuchami, a nie w okularach i białych fartuchach. Niestety póki tego nie zrobimy musimy udawać, że Volkswagen ID.4 jest dla natury tym samym, co miód dla pszczoły. A aby podnieść poziom niedorzeczności na jeszcze wyższy poziom będzie mowa o wersji GTX, która ma być tym samym, co GTI dla Golfa.Pierwszy dysonans poznawczy to wygląd elektrycznego kombi. Bo ID.4 nie jest SUV-em ani crossoverem. Zatem nie dość, że nie wpasowuje się w modny segment to wizualnie nie tylko nie przypomina przybysza z „Terminatora”, to w gruncie rzeczy jest zachowawczy stylistycznie, żeby nie powiedzieć nudniejszy od Golfa. Niby nadwozie jest odrobinę wyższe niż standardowo, ale „wina” leży po stronie akumulatorów zlokalizowanych pod podłogą, a nie chęć atakowania terenu.Jeśli ktoś liczył na bardziej sportowy wygląd wariantu GTX srogo się zawiedzie. O ile dywizja e-tron RS wyglądem nie odróżnia się od innych szybkich Audi, a nawet je przebija, o tyle ID.4 jawi się jako naprawdę ubogi krewny. Brak rur wydechowych, sztuczne wloty i wyloty powietrza oraz generalnie brak stylistycznych smaczków przypomina markę dyskontowych produktów, gdzie nacisk kładziony jest na cenę oraz ilość a nie doznania.Jakby tego było mało poza mało ekscytującym nadwoziem są dwa problemy. Pierwszy to brak przedniego bagażnika, jak w Skodzie Enyaq. Drugi to gniazdo ładowania, które umieszczono w miejscu standardowego wlewu paliwa. Co prawda nie pomylicie się na stacji, ale w większości przypadków do ładowarki podjeżdża się jak do konia, od przodu. Niby niuans ale na co dzień nie będzie to zbyt wygodne.Pewnie zabrzmię jak grzyb, ale do pasji doprowadza mnie konieczność sięgania do ekranu by zmienić cokolwiek. O ile rozumiem funkcje związane z zawieszeniem, prowadzeniem czy nawigacją, o tyle ustawienia klimatyzacji czy nawiewu powinny być dostępne od ręki. Na dodatek dotykowy panel zawędrował na boczek drzwiowy, nawet Mercedes nie jest tak bezduszny.Jedyne za co mogę pochwalić wnętrze to niezłe fotele i praktyczność. Chociaż mimo płaskiej podłogi złożenie kanapy nie tworzy gładkiej powierzchni. Części z was być może przypadnie do gustu projekt deski rozdzielczej czy dobór materiałów. Dla mnie jest zwyczajnie brzydka, a piano black zdaje się już dawno wyszedł z mody. Z resztą nie jest chyba zbyt ekologiczny.Drugi dysonans poznawczy to ruszanie. Nie musicie się nawet specjalnie rozglądać po desce rozdzielczej. Wsiadacie, uruchamiacie przyciskiem, wybieracie kierunek jazdy i tyle. Tyle tylko, że w wersji GTX musicie trzymać się dość mocno. Dwa silniki elektryczne wespół generują przyzwoite trzysta koni mechanicznych i niemal pięćset niutonometrów, co jest wartościami więcej niż wystarczającymi. Dodatkowo inteligentne systemy ID.4 pozwalają na dowolne żonglowanie mocą pomiędzy kołami, więc przy ruszaniu spod świateł nawet właściciele co zasobniejszych w moc sportowych samochodów mogą się zdziwić.Aczkolwiek do pewnego momentu. Prędkość maksymalna nie wynosi nawet dwustu na godzinę, a pełnia osiągów z uwagi na komfort termiczny akumulatorów jest dostępna przez, uwaga, trzydzieści sekund. Ja wiem, że w pewnym wieku dla wielu mężczyzn to wystarczający czas, ale błagam. To tak jakby być do tej pory Ronem Jeremy’m by następnie stać się Jimem Levensteinem na resztę życia.I o ile na prostej przez pół minuty będziecie książętami lewego pasa, o tyle na zakrętach nadbagaż w postaci baterii da o sobie znać. Chociaż GTX ma niżej położony środek ciężkości niż myślicie, napęd na cztery koła a przez większość czasu jest tylnonapędowy to masa własna solidnie przekraczająca dwie tony, nazbyt lekko działający układ kierowniczy oraz trudno wyczuwalne przez system rekuperacji hamulce sprawiają, że naprawdę zechcecie pójść pieszo. Nawet ślimak prowadzi się bardzie sportowo niż ID.4.Z kolei, gdy ustawicie wszystko w tryb automatyczny będziecie w miarę zadowoleni. Adaptacyjne zawieszenie zapewni wam komfort, gdy go potrzebujecie i pewność prowadzenia niemal w każdych warunkach. Chociaż nie rozumiem posunięcia producenta w oferowaniu felg w „oczkowym” rozmiarze. Przynajmniej za sprawą świetnego wyciszenia niemal w ogóle nie są słyszalne szumy generowane przez niskoprofilowe opony. To w połączeniu z zasięgiem, który potrafi wynieść nawet ponad czterysta kilometrów oraz relaksacyjne usposobienie sprawi, że nawet dość długa podróż przeminie niemal niezauważalnie. Gorzej będzie tradycyjnie z „tankowaniem”. Co prawda szybka ładowarka powoli wam w godzinę zgromadzić nieco ponad połowę zasięgu, ale koszt ładowania jest porównywalny z zatankowaniem samochodu benzynowego spalającego sześć litrów na setkę.Jedyne w czym ID.4 GTX jest dobre to wywoływanie miksu uczuć. Z jednej strony nieco ponad dwieście tysięcy za nowoczesny, szybki i elektryczny samochód, który jest świetnym kompanem nawet w trakcie podróży, to niewygórowana cena, by z drugiej uświadomić sobie, że kwota ta pozwoli wam kupić coś znacznie bardziej ekscytującego, żwawego i angażującego. Elektryki robią się coraz lepsze i jeśli macie ładowarkę w domu to na co dzień nie będą utrapieniem. Większość wad ID.4 jest subiektywna ale aby kupić ponętny model elektryczny nadal musicie wybrać się do salonu Porsche czy Audi, gdzie oferują modele RS. Sęk w tym, że GTX jest niczym niegdyś vany, uwierającym przeświadczeniem, że nic w życiu was już nie spotka. Nie będziecie mieli romansu, nie zakochacie się, wasze ulubione ciastka nie będą więcej produkowane, gdyż znajduje się w nich jakiś niewygodny składnik, a patrząc w lustro będziecie widzieli wyłącznie Gretę. Zatem kupcie jakiś odjechany samochód spalinowy. Nie będzie tak skomplikowany, osiągi nie będą limitowane a jazda okaże znacznie przyjemniejsza. Kupcie nie tylko dlatego, że nadal są lepsze ale dopóki lobby ekologicznych Talibów wam na to jeszcze pozwala.A wracając na sam koniec do aktywistów, ciekaw jestem, czy jak ta cała moda na samochody elektryczne i nagonka na spalinówki minie, „ekolodzy” stwierdzą, że nie wiedzieli, że te pierwsze są bardziej szkodliwe dla środowiska. Hitler też podobno nie miał o wszystkim świadomości i tak naprawdę był tylko zwykłym artystą malarzem.